Autor:
Vakme
Wiek:
16 lat
Adres: zaplatani-w-mitologie
Data
zgłoszenia: 26.01.13
Oceniająca:
Fragola
1. Pierwsze wrażenie
Gdy
tylko ujrzałam adres, od razu wiedziałam z czym mniej więcej będę
miała do czynienia. Nie twierdzę, że to źle – raczej
powiedziałabym, iż jestem bardzo zaabsorbowana tym, iż ktoś w tak
inteligentny sposób przybliżył mi nieco tematykę bloga, bo jak
lepiej to zrobić, jeżeli nie samym adresem? Brzmi on nie tylko
dźwięcznie i interesująco, ale także jest prosty do zapamiętania,
co się liczy i to bardzo – zważywszy choćby na to, iż teraz
pełno blogów o dziwacznych nazwach, których nie sposób
zapamiętać. A może to moja pamięć jest tak lichutka? Możliwe.
Faktem jest jednak to, iż w prosty, acz sensowny sposób wymyśliłaś
tytuł dla swego opowiadania, zachęcając mnie do niego jeszcze
bardziej. Z mitologii bowiem byłam nawet dobra, pamiętam jak często
siadałam z grubym tomikiem w ręku i czytałam, czytałam i jeszcze
raz czytałam – lecz kiedy to było? Dawno temu, potem jakoś
ochota na to mi przeszła. Miejmy jednak nadzieję, że co nieco
jeszcze pamiętam, bo aż wstyd byłby, gdybym nie znała niektórych
rzeczy, prawda? Wracając jednak do adresu - „Zaplątani w
mitologię” prezentują się bardzo ciekawie, przynajmniej w moim
mniemaniu, i już nawet nie przeszkadza mi fakt, że bez polskich
liter wygląda to niezbyt korzystnie. Nie ukrywam, iż nie szaleję
zbytnio za polskimi tytułami, ponieważ (niestety), ale chcąc, czy
nie chcąc – nasze polskie znaki swego miejsca w adresach blogów
nie odnajdą. Wielka szkoda. Trochę to odbiera na wyglądzie
ogólnym, niekiedy (może mi przyznasz rację), ale adresy bez
naszych kochanych polskich liter wyglądają często bezsensu, lecz w Twoim przypadku jest naprawdę dobrze. Jak już wcześniej
wspomniałam – przybliżasz tematykę bloga, co mi się bardzo
podoba.
Belka
natomiast to powielenie adresu. Nie jestem na tym jakoś szczególnie
wyczulona, nie odejmę rzecz jasna punktów za tak błahą rzecz
(moim zdaniem), nie widzę bowiem w tym nic złego. Nie będę
ukrywać jednak, iż znacznie lepiej wyglądają cytaty, zwłaszcza
jakieś głębsze skłaniające człowieka do refleksji. Czasami
ludzie lubią zatopić się bez reszty w swych przemyśleniach,
marzeniach, przynajmniej ja tak mam, i dlatego też nieco ubolewam
nad tym, iż masz tak mało oryginalny (chociaż nie ma tu żadnego
błędu oczywiście) napis – znacznie ciekawiej byłoby z
interesującym cytatem. Pomyśl nad tym. Proponowałabym coś
związanego z mitologią (ach! Ależ sugestia, prawda?), coś, co
nawiązywałoby do Twego opowiadania. Poszukaj czegoś ciekawego w
internecie, możesz sama również też coś wymyślić – wszystko
dozwolone.
Podsumowując:
pierwsze wrażenie jest bardzo dobre. Nie mam praktycznie nic do
zarzucenia – bo cóż niby mogłabym mieć? Adres w porządku,
belka mogłaby być wprawdzie nieco inna, ale nie odejmę za to
punktów z racji tego, iż powielanie adresu (mimo, że tego nie
popieram) nie jest błędem.
2.
Szablon
Otwieram bloga i momentalnie, automatycznie wręcz, odchylam głowę w inną stronę. Jaskrawy fiolet nieźle daje po oczach, musiałam się aż odsunąć. Ale może to wina mojego monitora – on często lubi mi płatać figle i jest niebywale jaskrawy w momentach najmniej spodziewanych, toteż często skutkuje takie nieprzyjemne spotkanie z tym, iż właśnie me oczęta nie są zbyt zadowolone i przeklinam w duchu za tak bezczelny atak na nie. Niemniej jednak lubię kolor fioletowy, ale przyznaję, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Hmm, no nie wiem – może jakieś brązy, złoto, beż, przebłyski zieleni? Sama nie wiem, czemu mam takie upodobania, ale jakoś tak mitologia kojarzy mi się właśnie z tymi barwami. Lecz to może tylko moje takie widzimisię, a fiolet możliwe, że również pasuje do tematyki. Nie będę się zbytnio na ten temat rozwodzić z racji tego, iż szpecem jako takim nie jestem, więc aż wstyd byłby gdybym sypnęła jakimś mało inteligentnym i bezsensownym stwierdzeniem, które mogłoby się okazać błędne. Także będę nieco powierzchowna, jeśli chodzi o grafikę – zresztą to nie ona odgrywa tutaj najważniejszą rolę. Najważniejsza jest oczywiście fabuła, do której aż zacieram rączki i niecierpliwię się ogromnie. Jednak ten podpunkt nie może zostać pusty, prawda? Jak mus to mus – rozpocznijmy moje „głębokie” rozpatrywania Twojej szaty graficznej.
Otwieram bloga i momentalnie, automatycznie wręcz, odchylam głowę w inną stronę. Jaskrawy fiolet nieźle daje po oczach, musiałam się aż odsunąć. Ale może to wina mojego monitora – on często lubi mi płatać figle i jest niebywale jaskrawy w momentach najmniej spodziewanych, toteż często skutkuje takie nieprzyjemne spotkanie z tym, iż właśnie me oczęta nie są zbyt zadowolone i przeklinam w duchu za tak bezczelny atak na nie. Niemniej jednak lubię kolor fioletowy, ale przyznaję, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Hmm, no nie wiem – może jakieś brązy, złoto, beż, przebłyski zieleni? Sama nie wiem, czemu mam takie upodobania, ale jakoś tak mitologia kojarzy mi się właśnie z tymi barwami. Lecz to może tylko moje takie widzimisię, a fiolet możliwe, że również pasuje do tematyki. Nie będę się zbytnio na ten temat rozwodzić z racji tego, iż szpecem jako takim nie jestem, więc aż wstyd byłby gdybym sypnęła jakimś mało inteligentnym i bezsensownym stwierdzeniem, które mogłoby się okazać błędne. Także będę nieco powierzchowna, jeśli chodzi o grafikę – zresztą to nie ona odgrywa tutaj najważniejszą rolę. Najważniejsza jest oczywiście fabuła, do której aż zacieram rączki i niecierpliwię się ogromnie. Jednak ten podpunkt nie może zostać pusty, prawda? Jak mus to mus – rozpocznijmy moje „głębokie” rozpatrywania Twojej szaty graficznej.
No
cóż mam powiedzieć? Jest dobrze. Wszystko starannie wykonane, wita
mnie ładniutka dziewczynka zasłaniająca się lekko przepiękną
maską (ach, strasznie mi się podoba!), a pod nią widnieje bielutki
napis głoszący, cytuję: „Zakładasz tysiące twarzy. Powiedz mi
która jest twoja”. Jeśli jest jakiś błąd, to proszę mnie
bardzo poprawić – nie ukrywam, iż z angielskiego to ja aż taka dobra
nie jestem. Niestety. Co tu więcej dodać? Na Twoim blogu panuje
ład, wszystko ma swoje miejsce i łatwo jest znaleźć daną rzecz.
Czcionki również współgrają z resztą – jasny fiolet nie razi
po oczach, co idzie na Twą korzyść; oczy przynajmniej się tak nie
męczą.
Podstrony mamy po prawej stronie – zatem po kolei:
Podstrony mamy po prawej stronie – zatem po kolei:
- O opowiadaniu – nie trzeba chyba wyjaśniać? Ładnie ujęłaś w słowa, zachęciłaś mnie naprawdę do tej historii. Odpycha mnie może nieco to, iż bohaterka wiedzie normalne życie. To takie... zwykłe. Schemat, który powtarza się w wielu opowiadaniach, jest już tak mało oryginalny, że aż się nieco skrzywiłam.
- Zwiastun – coraz więcej na blogach takich filmików. Pozwól jednak, że nie skomentuję tego dobitniej, ale po prostu nie znam się na filmach i tych sprawach. Zwiastun jednakże prezentuje się w porządku.
- Autorka – wiadomo. Wydajesz się bardzo miłą osobą, która ma dystans do siebie. Podoba mi się to. Jedyne co tu mam do zarzucenia to wspomnienie o częstotliwości dodawania rozdziałów. Nie sądzę, by okres tygodnia był dobrym rozwiązaniem. Nie popieram bowiem tak szybkiego dodawania notek. Wydaje mi się, że znacznie lepiej wyglądają pracę, nad którymi jednak troszkę posiedzimy, poświęcimy im nieco czasu. Myślę także, że wówczas nawet czytelnicy będą bardziej ubiegać o nowości, gdyż nie będą mogli się doczekać (mówię to tak ogólnikowo, rzecz jasna). Radzę Ci jednak nie śpieszyć się tak z dodawaniem nowych rozdziałów – wyjdzie Ci to na dobre.
- Linki – również wiadomo. Ja bym jednak „ocenialnie” i „katalogi” dała do różnych kategorii. Byłoby przejrzyściej.
- Spamownik – miejsce na spam oczywiście.
Poniżej
menu mamy spis rozdziałów. Wolę jednak, kiedy znajdują się one w
osobnej zakładce, a nie widnieją na stronie głównej. Ale nie
odejmę za to punktów, nie martw się. To taka o, moja maleńka
opinia.
Widzę również ankietę dotyczącą szaty graficznej. Śmiało mogę przyznać, iż jest ładna, ale tak jak wspomniałam wcześniej – jakoś bardziej pasowałyby mi tutaj beże, brązy, zielenie. Nie zmienia to jednak faktu, iż szablon jest dobrze wykonany.
Jeszcze niżej mamy statystykę i obserwatorów. Mnie osobiście ta aplikacja denerwuje i rozprasza – jest przykładem, w jak prosty sposób zniszczyć piękną szatę graficzną – jednak wiem również, iż jest przydatna i to chyba tyle w tej kwestii. Jeśli Tobie pasuje i czytelnikom, to nie mam nic więcej do zarzucenia.
Widzę również ankietę dotyczącą szaty graficznej. Śmiało mogę przyznać, iż jest ładna, ale tak jak wspomniałam wcześniej – jakoś bardziej pasowałyby mi tutaj beże, brązy, zielenie. Nie zmienia to jednak faktu, iż szablon jest dobrze wykonany.
Jeszcze niżej mamy statystykę i obserwatorów. Mnie osobiście ta aplikacja denerwuje i rozprasza – jest przykładem, w jak prosty sposób zniszczyć piękną szatę graficzną – jednak wiem również, iż jest przydatna i to chyba tyle w tej kwestii. Jeśli Tobie pasuje i czytelnikom, to nie mam nic więcej do zarzucenia.
14/15
3. Treść
Prolog
Och,
czy ten Hermes musiał tak wbiec i od razu wszystko musiało się
zacząć toczyć w tak szybkim oraz niekorzystnym tempie? Spokojnie,
dlaczego tak prędko chcesz przechodzić do głównej fabuły? Takie
właśnie odniosłam wrażenie, jakbyś już-zaraz chciała nam
wszystko przedstawić, jak najszybciej, ale jak najmniej szczegółowo.
W prologu powinno być jakieś małe wprowadzenie, a przynajmniej ja
tak uważam, które nakreśliłoby jakoś to zdarzenie odgrywające
się w nim. Szybkie wtargnięcie jednego z bohaterów na Olimp było
nie do końca w porządku, bowiem liczyłam na coś zupełnie innego.
No nie wiem – chociażby na opis pogody, a co! Cokolwiek. Cokolwiek
co pokazałoby mi, iż akcja nie dzieje się jak z bicza strzelił,
tylko jasno i precyzyjnie nakreślasz po kolei różne fakty. To
takie moje małe zastrzeżenie i zarazem rada na przyszłość –
początki rozdziałów zwykle ciekawiej wyglądają i dźwięczniej
brzmią, kiedy autor rozpoczyna je od maleńkiego wstępu, ukazuje
nam chociażby okolice, uczucia bohaterów, jakąś zaskakującą
sytuację – opisy, opisy i jeszcze raz opisy. Tak, właśnie to
lubię. U Ciebie niestety mi tego zabrakło.
Bohaterów również przedstawiasz nieco ubogo. Rozumiem, że to dopiero początek, zapewne najlepsze zamierzasz zostawić na później, jednak zabrakło mi tutaj indywidualności, czegoś bardzo charakterystycznego, co wyróżniałoby poszczególne postaci. A tak są oni bardzo podobni. Hermes może jest jako tako przedstawiony – wydaje się taki śmiechowy, że tak się kolokwialnie nieco wyrażę, ale potem widać również jego złość. Podoba mi się, jak przedstawiłaś jego niedowierzanie i może także lekkie... zdenerwowanie? Tak, tak mi się zdaje – a przynajmniej ja bym się tak zachowała na jego miejscu. Nie dość, że zostaje zesłany na Ziemię, to jeszcze ta końcowa przepowiednia przeplata się z jego – wspomniałam, iż jest ona bardzo interesująca? Jeśli nie, to teraz wspomnę – naprawdę mi się podoba, oby tak dalej. Po niej widać, że masz możliwości. Prolog mógłby być nieco bardziej rozbudowany. Z chęcią poczytałabym o świecie przedstawionym – rzecz jasna nie musisz wszystkiego opisywać, co to, to nie! Chodzi tylko o pewien zarys, by nie było to takie suche i nijakie, tylko by oddawało prawdziwy charakter twojemu światu. Czytelnik powinien mieć możliwość wyobrażenia sobie tego, co mu opowiadasz. Ja przyznaję, że miałam z tym lekki problem, gdyż nie opisałaś zbyt wiele. Może było to zamierzone, lecz moim zdaniem wyszło ci to na niekorzyść. Nie potrafiłam wczuć się w pełni w akcję. Przeczytałam prolog dwa albo nawet trzy razy i za każdym razem było to samo – czyli taka pustka. Naprawdę musisz popracować nad opisami. Nie wiem jeszcze jak jest w dalszej części, ale prolog mógłby być nieco lepszy, nieco bardziej obrazowy. Postaci również powinny mieć jako taki nakreślony charakter. Możliwe, iż są one tylko epizodyczne, ale nawet sama rozmowa między nimi bardzo wiele wnosi. W sposób jaki się wypowiadają wiele o nich świadczy. Zabrakło mi tu dynamizmu i niejakiej oryginalności – dialogi zdawały się w niektórych miejscach sztuczne i nużące.
Bohaterów również przedstawiasz nieco ubogo. Rozumiem, że to dopiero początek, zapewne najlepsze zamierzasz zostawić na później, jednak zabrakło mi tutaj indywidualności, czegoś bardzo charakterystycznego, co wyróżniałoby poszczególne postaci. A tak są oni bardzo podobni. Hermes może jest jako tako przedstawiony – wydaje się taki śmiechowy, że tak się kolokwialnie nieco wyrażę, ale potem widać również jego złość. Podoba mi się, jak przedstawiłaś jego niedowierzanie i może także lekkie... zdenerwowanie? Tak, tak mi się zdaje – a przynajmniej ja bym się tak zachowała na jego miejscu. Nie dość, że zostaje zesłany na Ziemię, to jeszcze ta końcowa przepowiednia przeplata się z jego – wspomniałam, iż jest ona bardzo interesująca? Jeśli nie, to teraz wspomnę – naprawdę mi się podoba, oby tak dalej. Po niej widać, że masz możliwości. Prolog mógłby być nieco bardziej rozbudowany. Z chęcią poczytałabym o świecie przedstawionym – rzecz jasna nie musisz wszystkiego opisywać, co to, to nie! Chodzi tylko o pewien zarys, by nie było to takie suche i nijakie, tylko by oddawało prawdziwy charakter twojemu światu. Czytelnik powinien mieć możliwość wyobrażenia sobie tego, co mu opowiadasz. Ja przyznaję, że miałam z tym lekki problem, gdyż nie opisałaś zbyt wiele. Może było to zamierzone, lecz moim zdaniem wyszło ci to na niekorzyść. Nie potrafiłam wczuć się w pełni w akcję. Przeczytałam prolog dwa albo nawet trzy razy i za każdym razem było to samo – czyli taka pustka. Naprawdę musisz popracować nad opisami. Nie wiem jeszcze jak jest w dalszej części, ale prolog mógłby być nieco lepszy, nieco bardziej obrazowy. Postaci również powinny mieć jako taki nakreślony charakter. Możliwe, iż są one tylko epizodyczne, ale nawet sama rozmowa między nimi bardzo wiele wnosi. W sposób jaki się wypowiadają wiele o nich świadczy. Zabrakło mi tu dynamizmu i niejakiej oryginalności – dialogi zdawały się w niektórych miejscach sztuczne i nużące.
Rozdział 1
Mamy
zatem narrację pierwszoosobową, za którą nie przepadam. Wolę
jednak narratora wszechwiedzącego niżeli typ opisywanie z
perspektywy jednej osoby. W rozdziale pierwszym mam do zarzucenia
prawie to samo, co w prologu – czyli opisy albo raczej ich brak.
Znowu zaczynasz jakby nigdy nic, przechodząc do głównej fabuły.
Ech. Będzie chyba ciężko. Tak bardzo mi brakuje opisu miejsc,
jakiegoś wstępu. Momentalnie przechodzisz do przybycia tych
nieznajomych, którzy – podobnie jak reszta – są ukazani w
sposób najbanalniejszy z możliwych, toteż określenie ich
charakterystycznych cech bądź czegokolwiek innego sprawia mi lekki
problem. Przechodzenie z jednego tematu do drugiego, takie skakanie z
kwiatka na kwiatek, absolutnie nie jest dobrym rozwiązaniem. Owszem,
jeśli chodzi o wartką i aż proszącą się o właśnie takie tempo
akcję, to ok – wówczas nie mam zastrzeżeń, bowiem czasami
opowiadanie wymaga takich sytuacji. Ale! No właśnie, zawsze musi
być to „ale”. Ale ta sytuacja nie powinna być tak hop-siup, już
na samym początku rozdziału. A przynajmniej ja tego bardzo nie
lubię i aż mnie skręca, kiedy czytam opowiadanie, a dogłębniej
mówiąc – zaczynam je czytać – i już od razu mam jakąś
akcję, a brak wprowadzenia. Bardzo, BARDZO tego nie lubię. Ach, czy
nie lepiej wyglądałby maleńki opis? A dopiero potem to „walenie”
w drzwi? Ja wiem, że to właśnie ono zbudziło główną bohaterkę
z racji tego, iż piszesz jeszcze w narracji pierwszoosobowej – i
tutaj patrz, jak świetnie spisywałby się narrator wszechwiedzący.
Mogłabyś wówczas co nieco opisać, przybliżyć czytelnika do
świata, w którym akcja opowiadania się rozgrywa, a dopiero potem
wtrącić jakąś sytuację, w tym przypadku to dziwne spotkanie. Nie
karzę Ci jednak zmieniać narracji – może Tobie się akurat
lepiej pisze w obecnej – jednak chcę Ci powiedzieć, iż narracja
trzecioosobowa znacznie lepiej, moim zdaniem, sprawdza się w takich
opowiadaniach fantasy, w których opisy to podstawa.
Dalsza część to rozmowa między tymi tajemniczymi ludźmi i matką dziewczyny. Potem wtrąca się ona i jest to typowe zachowanie, jakie występuje w większości opowiadaniach, czyli wyraźny sprzeciw i oburzenie wyrażone słowami „nigdzie z wami nie idę”. To chyba w sumie dobrze, że nie jest taka naiwna, ale prawdę mówiąc wydaje mi się, iż bardziej wiarygodnym byłoby, gdybyś nieco bardziej opisała (tak, znowu się czepiam tych opisów) jej zdziwienie. No bo czy to nie dziwne? Przychodzą jacyś szurnięci ludzie, którzy prowadzą naprawdę dziwaczną rozmowę z jej matką i chcą dziewczynę gdzieś zabrać – no powiedz, czy to jest normalne? No raczej nie, dlatego też ubolewam nieco nad tym, iż tak ubogo opisujesz pewne rzeczy. Przydałoby się więcej uczuć bohaterki. Masz na tyle dobrze, iż to narracja pierwszoosobowa, która, moim zdaniem, najlepiej się spisuje, jeśli chodzi o odczucia itp. itd. Ty jednak wtrąciłaś mimochodem jedno, góra dwa zdania na temat tych postaci i to by było na tyle. Zabrakło strachu, obawy. Czy tylko ja bym tak się czuła? Przerażona i niewiedząca, co uczynić? Wydaje mi się, iż główna bohaterka również powinna się tak zachować. Ona jednak następnie posłusznie się zgadza i udaje ze spuszczoną głową do łazienki, gdyż kobieta, która przybyła, kazała jej doprowadzić się do porządku (ależ mi to tu nie pasuje!). Ale oczywiście nasza bohaterka coś wykombinowała i postanowiła zrobić maleńki psikus gościom, i oblać ich wodą. Naprawdę? Tylko tyle? Ach, to było takie dziecinne! Serio, spodziewałam się zupełnie czego innego. Już odbiegając od tego, iż tak grzecznie się zgodziła na propozycje (albo nie – to raczej rozkaz był) tych ludzi, to ona zachowuje się w taki, przepraszam za wyrażenie – szczeniacki sposób. No naprawdę, chciałabym coś bardziej oryginalnego i realnego. Przedstawiasz bohaterkę w złym świetle moim zdaniem. Robisz z niej takie dziecko, które uważa, że zrobi krzywdę (albo psotę), oblewając tamtych wodą. I nadal mnie zastanawia, jak można kazać w myślach wodzie wycelować w tych ludzi.
Dopiero później dowiaduję się, iż bohaterka ma pewne moce. No dobrze – ciekawie, ciekawie. Pożegnanie jednak było niezbyt interesujące. Matka zbyt szybko, obojętnie przekazała dosyć istotną informację córce. No bo chyba fakt, iż jej ojcem jest bóg, nie jest czymś byle jakim, prawda? Szkoda, że tego nie rozpisałaś. Wszystko dzieje się szybko, brakuje miejsca na opisy – tzn. nie, stop. Nie brakuje. Przecież w końcu nikt Ci nie zabrania pisać dłuższych rozdziałów, ale obfitujących w spójne i interesujące opisy z domieszką ciekawych (lecz nie sztucznych) dialogów. Czemu zatem tak nie zrobisz? Osobiście to przybycie i pożegnanie rozłożyłabym na dwa rozdziały. Najpierw skupiłabym się na tym dziwnym spotkaniu, następnie dopiero pokazując, jak dziewczyna odchodzi. W przeciwnym razie to wszystko następuje jedno po drugim i tekst jest prawdę mówiąc nijaki, ubogi. Oczywiście nie mam nic przeciwko, iż tak zrobiłaś – chcę tylko powiedzieć, że przydałoby się znacznie więcej opisów. Aha, i jeszcze jedno! Myśli bohaterki są nieco chaotyczne. Ile ona ma właściwie lat? Bo jeśli jest bardzo młoda, to mogłabym to jeszcze zrozumieć – a nawet pochwalić Cię, bo wydaje mi się, iż niekiedy myśli dziecka nie są tak sprecyzowane i składne, jak osób starszych (ach, no na pewno nie są). Czym człowiek starszy, tym mądrzejszy (przynajmniej taką mam nadzieję) i jego słownictwo jest bogatsze, i myśli spójniejsze. Chociaż wiem, że to też zależy od sytuacji. Czym trudniejsza, tym bardziej nam miesza w głowie, no cóż.
Rozbawiło mnie zdanie mówiące o tym, że przez okienko wyglądała głowa jej mamy. Nie sądzisz, że to niezbyt poprawnie brzmi? Wiem, o co ci chodziło, jednakże powinnaś ubrać to w nieco inne słowa, gdyż – tak jak wspomniałam – nieco to zabawnie brzmi. Przynajmniej w moim przypadku, ale ostatnimi czasy coraz ciężej mnie zrozumieć. Widzę, że starałaś się nieco przybliżyć postać matki, powspominać nieco, jednak znowu ograniczyłaś się do kilku zdań. Szkoda, miałam nadzieję, iż nieco bardziej się rozpiszesz. Lubię czytać o przeżyciach bohaterów, o ich odczuciach, wspomnieniach. Troszeczkę się zawiodłam, jeśli chodzi o ten fragment, bowiem wtrącenie dwóch, trzech zdań to nie jest prawdziwy opis wewnętrzny głównej bohaterki. Zabrakło mi tutaj także realizmu. Spytasz zapewne jakiego realizmu. A no takiej walki z samą sobą – czyż nie targały nią sprzeczne uczucia, czy nie była przestraszona, smutna, czy nie rozumiała tej całej dziwnej sytuacji, czy nie czuła się zagubiona? Tak, właśnie tak myślę, iż powinna w pewnym stopniu mieć takie odczucia, o jakich wspomniałam wyżej. Przecież to rzadko spotykane rzeczy, coś nienormalnego, nieludzkiego. Wiem, że to w pewien sposób fantastyka, jednakże cenię w opowiadaniach również nieco realizmu. Wówczas nawet bardziej mogę się utożsamić z postaciami, a niestety u Ciebie takiej możliwości na chwilę obecną nie widzę i bardzo jest mi z tego powodu przykro. Nawet nie wiem, jak bohaterka ma na imię, czy to w ogóle się przewinęło przez ten tekst. Ach, chwileczkę! Tak, pamiętam już. Bea, tak? Bea jest troszkę dziecinna – wspominałam. Troszeczkę dziwna – muszę mówić znowu czemu? I ociupinkę nierealna – tak, chodzi o te wszystkie odczucia.
Sytuacja z „ugryzieniem” jest nawet zabawna, aczkolwiek dalsza część, te wtrącenia poszczególnych bohaterów, są moim zdaniem zbędne i nieco... idiotyczne. Przykro mi to mówić, ale takie odnoszę wrażenie. Miało to nas zapewne rozbawić, ale szczerze mówiąc nie przepadam za takimi głupkowatymi postaciami.
Viator mi się spodobał. Trochę chyba taki ironiczny, prawda? Ale to straszenie dziewczyny było w porządku, bardzo mi przypadło do gustu – taka odskocznia, ot co. Dobrze, bardzo dobrze.
Och, ale dalej to mogłabyś się bardziej postarać. Wszyscy stali się nagle tacy, hmm... nawet nie umiem tego określić. W każdym razie byli tacy sami, zero oryginalności.
Ech, patrząc na ten rozdział muszę niestety stwierdzić, iż jestem nieco zawiedziona, bowiem liczyłam na coś zupełnie innego. Pokazujesz takie zwykłe, monotonne sprawy, wtrącając jedynie to rzekome porwanie przez dziwnych ludzi w dziwnych okolicznościach. Pokładam nadzieję w dalszej części historii.
Dalsza część to rozmowa między tymi tajemniczymi ludźmi i matką dziewczyny. Potem wtrąca się ona i jest to typowe zachowanie, jakie występuje w większości opowiadaniach, czyli wyraźny sprzeciw i oburzenie wyrażone słowami „nigdzie z wami nie idę”. To chyba w sumie dobrze, że nie jest taka naiwna, ale prawdę mówiąc wydaje mi się, iż bardziej wiarygodnym byłoby, gdybyś nieco bardziej opisała (tak, znowu się czepiam tych opisów) jej zdziwienie. No bo czy to nie dziwne? Przychodzą jacyś szurnięci ludzie, którzy prowadzą naprawdę dziwaczną rozmowę z jej matką i chcą dziewczynę gdzieś zabrać – no powiedz, czy to jest normalne? No raczej nie, dlatego też ubolewam nieco nad tym, iż tak ubogo opisujesz pewne rzeczy. Przydałoby się więcej uczuć bohaterki. Masz na tyle dobrze, iż to narracja pierwszoosobowa, która, moim zdaniem, najlepiej się spisuje, jeśli chodzi o odczucia itp. itd. Ty jednak wtrąciłaś mimochodem jedno, góra dwa zdania na temat tych postaci i to by było na tyle. Zabrakło strachu, obawy. Czy tylko ja bym tak się czuła? Przerażona i niewiedząca, co uczynić? Wydaje mi się, iż główna bohaterka również powinna się tak zachować. Ona jednak następnie posłusznie się zgadza i udaje ze spuszczoną głową do łazienki, gdyż kobieta, która przybyła, kazała jej doprowadzić się do porządku (ależ mi to tu nie pasuje!). Ale oczywiście nasza bohaterka coś wykombinowała i postanowiła zrobić maleńki psikus gościom, i oblać ich wodą. Naprawdę? Tylko tyle? Ach, to było takie dziecinne! Serio, spodziewałam się zupełnie czego innego. Już odbiegając od tego, iż tak grzecznie się zgodziła na propozycje (albo nie – to raczej rozkaz był) tych ludzi, to ona zachowuje się w taki, przepraszam za wyrażenie – szczeniacki sposób. No naprawdę, chciałabym coś bardziej oryginalnego i realnego. Przedstawiasz bohaterkę w złym świetle moim zdaniem. Robisz z niej takie dziecko, które uważa, że zrobi krzywdę (albo psotę), oblewając tamtych wodą. I nadal mnie zastanawia, jak można kazać w myślach wodzie wycelować w tych ludzi.
Dopiero później dowiaduję się, iż bohaterka ma pewne moce. No dobrze – ciekawie, ciekawie. Pożegnanie jednak było niezbyt interesujące. Matka zbyt szybko, obojętnie przekazała dosyć istotną informację córce. No bo chyba fakt, iż jej ojcem jest bóg, nie jest czymś byle jakim, prawda? Szkoda, że tego nie rozpisałaś. Wszystko dzieje się szybko, brakuje miejsca na opisy – tzn. nie, stop. Nie brakuje. Przecież w końcu nikt Ci nie zabrania pisać dłuższych rozdziałów, ale obfitujących w spójne i interesujące opisy z domieszką ciekawych (lecz nie sztucznych) dialogów. Czemu zatem tak nie zrobisz? Osobiście to przybycie i pożegnanie rozłożyłabym na dwa rozdziały. Najpierw skupiłabym się na tym dziwnym spotkaniu, następnie dopiero pokazując, jak dziewczyna odchodzi. W przeciwnym razie to wszystko następuje jedno po drugim i tekst jest prawdę mówiąc nijaki, ubogi. Oczywiście nie mam nic przeciwko, iż tak zrobiłaś – chcę tylko powiedzieć, że przydałoby się znacznie więcej opisów. Aha, i jeszcze jedno! Myśli bohaterki są nieco chaotyczne. Ile ona ma właściwie lat? Bo jeśli jest bardzo młoda, to mogłabym to jeszcze zrozumieć – a nawet pochwalić Cię, bo wydaje mi się, iż niekiedy myśli dziecka nie są tak sprecyzowane i składne, jak osób starszych (ach, no na pewno nie są). Czym człowiek starszy, tym mądrzejszy (przynajmniej taką mam nadzieję) i jego słownictwo jest bogatsze, i myśli spójniejsze. Chociaż wiem, że to też zależy od sytuacji. Czym trudniejsza, tym bardziej nam miesza w głowie, no cóż.
Rozbawiło mnie zdanie mówiące o tym, że przez okienko wyglądała głowa jej mamy. Nie sądzisz, że to niezbyt poprawnie brzmi? Wiem, o co ci chodziło, jednakże powinnaś ubrać to w nieco inne słowa, gdyż – tak jak wspomniałam – nieco to zabawnie brzmi. Przynajmniej w moim przypadku, ale ostatnimi czasy coraz ciężej mnie zrozumieć. Widzę, że starałaś się nieco przybliżyć postać matki, powspominać nieco, jednak znowu ograniczyłaś się do kilku zdań. Szkoda, miałam nadzieję, iż nieco bardziej się rozpiszesz. Lubię czytać o przeżyciach bohaterów, o ich odczuciach, wspomnieniach. Troszeczkę się zawiodłam, jeśli chodzi o ten fragment, bowiem wtrącenie dwóch, trzech zdań to nie jest prawdziwy opis wewnętrzny głównej bohaterki. Zabrakło mi tutaj także realizmu. Spytasz zapewne jakiego realizmu. A no takiej walki z samą sobą – czyż nie targały nią sprzeczne uczucia, czy nie była przestraszona, smutna, czy nie rozumiała tej całej dziwnej sytuacji, czy nie czuła się zagubiona? Tak, właśnie tak myślę, iż powinna w pewnym stopniu mieć takie odczucia, o jakich wspomniałam wyżej. Przecież to rzadko spotykane rzeczy, coś nienormalnego, nieludzkiego. Wiem, że to w pewien sposób fantastyka, jednakże cenię w opowiadaniach również nieco realizmu. Wówczas nawet bardziej mogę się utożsamić z postaciami, a niestety u Ciebie takiej możliwości na chwilę obecną nie widzę i bardzo jest mi z tego powodu przykro. Nawet nie wiem, jak bohaterka ma na imię, czy to w ogóle się przewinęło przez ten tekst. Ach, chwileczkę! Tak, pamiętam już. Bea, tak? Bea jest troszkę dziecinna – wspominałam. Troszeczkę dziwna – muszę mówić znowu czemu? I ociupinkę nierealna – tak, chodzi o te wszystkie odczucia.
Sytuacja z „ugryzieniem” jest nawet zabawna, aczkolwiek dalsza część, te wtrącenia poszczególnych bohaterów, są moim zdaniem zbędne i nieco... idiotyczne. Przykro mi to mówić, ale takie odnoszę wrażenie. Miało to nas zapewne rozbawić, ale szczerze mówiąc nie przepadam za takimi głupkowatymi postaciami.
Viator mi się spodobał. Trochę chyba taki ironiczny, prawda? Ale to straszenie dziewczyny było w porządku, bardzo mi przypadło do gustu – taka odskocznia, ot co. Dobrze, bardzo dobrze.
Och, ale dalej to mogłabyś się bardziej postarać. Wszyscy stali się nagle tacy, hmm... nawet nie umiem tego określić. W każdym razie byli tacy sami, zero oryginalności.
Ech, patrząc na ten rozdział muszę niestety stwierdzić, iż jestem nieco zawiedziona, bowiem liczyłam na coś zupełnie innego. Pokazujesz takie zwykłe, monotonne sprawy, wtrącając jedynie to rzekome porwanie przez dziwnych ludzi w dziwnych okolicznościach. Pokładam nadzieję w dalszej części historii.
Rozdział 2
Rozpoczynanie rozdziału od dialogu jest utrapieniem większości blogów – przynajmniej ja tego nie cierpię, ubolewam nad tym i denerwuje mnie to nieco. W moim przekonaniu rozdział znacznie lepiej wygląda, zaczynając się od opisu np. miejsca. Nie jestem zbytnio przekonana, jeśli chodzi o zaczynanie od rozmów, nie twierdzę jednak, iż jest to złe. Ja po prostu tego nie lubię, o.
Bea i reszta gromadki nie robią nic ciekawego. Soczek? Posiłek? Na litość Boską, a kimże oni w końcu są? Odbierasz swoim bohaterom magię, robiąc z nich monotonne i przewidywalne postaci. Ten fragment jest takim zapychaczem, jakbyś już sama nie wiedziała, o czym dokładnie chcesz pisać. Już chyba wolałam te szybkie akcje, w których ciężko było się połapać, ale były zdecydowanie bardziej zajmujące niżeli czytanie o postoju i o całej tej nieciekawej podróży donikąd.
„Maia wzięła mnie za rękę i wsadziła na tylne siedzenie samochodu, a ja patrzyłam się na nią rozszerzonymi oczami. Rzuciła mi komendę, bym bez względu na wszystko, nie ruszała się z vana i pobiegła pomóc swoim przyjaciołom. Obróciłam się i niemalże przykleiłam twarz do tylnego okna. W ciemności widziałam tylko sylwetki walczących ze sobą ludzi. Moja głowa aż wrzała od myśli: Po czyjej stronie powinnam być? Kibicować Viatorowi, Mai i reszcie, czy ich przeciwnikom? Może przyszli mnie uratować? Zaczęłam się jednak zastanawiać: Uratować przed czym?” - To wtrącenie o kibicowaniu i tym głębokim zastanawianiu się jest bezsensu. Drugi rozdział, a ona już o tym myśli i to podczas takiej sytuacji. Zastanawia mnie też to, czemu niby miałaby być po stronie tych atakujących? „Porywacze” w końcu ją chronili. Mam również zastrzeżenia, co do tego porwania, bowiem nie można tego w pełni tak nazwać. Prawdopodobnie matka dziewczyny wiedziała, jaki los ją czeka, zatem nie zabrali jej po kryjomu, bez jej wiedzy gdzieś tam. Główna bohaterka raczej też nie wykazuje tego, iż ci ludzie ją rzekomo uprowadzili. Pije z nimi grzecznie soczek, rozmawia i jest ogólnie „cudownie”. Zatem wielokrotne użycie takiego określenia nie jest zbyt poprawne.
Opisy walki nie wychodzą Ci niestety aż tak dobrze. Piszesz jeden po drugim, taki ciągły opis – chociaż nie, tego opisem nie można w pełni nazwać, bowiem to tylko suche fakty, których czytelnik nie może sobie wyobrazić. Autor musi ukazywać pewien obraz słowami. To, co Ty napiszesz, jest najważniejsze – każdy szczegół się liczy. Nie musisz rzecz jasna opisywać wszystkiego dokładnie, bo to nie na tym polega. Chodzi o to, iż musisz dać czytelnikowi zarys swojego świata, a on wyobrazi sobie resztę. Jednak bez tego, niestety nie jest już tak pięknie. Ja osobiście nie mogłam wczuć się w akcję, przez brak opisów. Nawet to zranienie Mike'a nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Dlaczego? A no dlatego, iż tak powierzchownie, prawie niezauważalnie o tym napisałaś.
Rozdział 3
Willa rodem z hollywood – wiesz, coś czułam, że właśnie tak będzie, że nie posuniesz się nieco dalej, do jakiegoś bardziej oryginalnego pomysłu. Może jakiś portal? Tajemnicze przejście? Cokolwiek. Dodałoby to twojemu opowiadaniu więcej magii, bo niestety w moich oczach dużo ono traci. Wydaje się, że wszystko musi być idealne i piękne. Ale w rzeczywistości takie nie jest. Ta cała willa to tak mało interesujący motyw, że aż brak mi słów, by dalej kontynuować ten cierpiący monolog. Liczyłam, że pokażesz coś nowego, coś zupełnie innego. Ty powtarzasz znane schematy, które się już dawno temu przejadły. Pisząc tak interesującą zapowiedź, nieco oszukujesz czytelnika (a przynajmniej mnie), bowiem byłam naprawdę święcie przekonana, że spotkam się z magicznym opowiadaniem, od którego się nie oderwę zbyt szybko. Niestety spotkałam się ze schematyczną historią, która ani trochę nie została mi w pamięci, nie było w niej nic wartego większej uwagi. Przepraszam, ale tak uważam. Odebrałaś swemu opowiadaniu wiele magii, ukazując je w świetle dosyć pospolitym i nazbyt nijakim. Możliwe, że w następnych rozdziałach będzie nieco lepiej, bo mimo tylu błędów i nieścisłości w fabule – widać, że masz jakiś pomysł, tylko jeszcze nie do końca wiesz, jak go zrealizować. Ale nie przejmuj się, człowiek uczy się przez całe życie, popełniamy błędy, ale nic nie stoi na przeszkodzie by je naprawić. Na początek radzę Ci dużo opisywać, ćwiczyć to, ale więcej porad (miejmy nadzieję, że tak można to nazwać) napiszę w dalszej części oceny.
Rozdział 4
Bardzo prędko wprowadzasz bohaterów, nie wyjaśniasz przy tym zbyt wiele i robi się maleńki chaos. Widzę, że zmieniłaś również narratora. Wyczekiwałam Hermesa z niecierpliwością, ale prawdę mówiąc – miałam nieco inne jego wyobrażenie. Sądziłam bowiem, iż w inny sposób go przedstawisz. Ta narracja bardzo mi przypomina narrację dziewczyny – nie jest to coś, czego oczekiwałam. Powiedziałabym raczej, iż miałam wielką nadzieją, że Hermes przedstawi nam świat w nieco inny sposób, będzie zarówno zabawny, ale także pojawią się zwroty godne wykształconego człowieka (rzecz jasna nie wiem, jak „mądry” jest ten mężczyzna, ale chciałam zobaczyć styl mniej młodzieżowy, a spotkałam się z tym samym, co u dziewczyny).
Nowinki techniczne dotarły nawet do herosów. Ach, ten XXI wiek. Nadal ubolewam, iż odebrałaś swojej historii tak wiele magii. Przedstawianie całości w świecie tak dobrze nam znanym może okazać się dobre, ale jednak preferuję świat fantastyczny, pełen niesamowitych stworzeń, pięknych krajobrazów, a nie świat, w którym bogowie używają telefonów komórkowych, jeżdżą wypasionymi samochodami i wysławiają się w sposób często niemiły i pospolity.
Zaraz, zaraz - Viator to Hermes?! O cholera, pogubiłam się. Czy to było w jakimś micie, czy sama to wymyśliłaś? Czyli Viator, którego tak polubiłam na samym początku to Hermes? Nie ogarniam, szczerze mówiąc.
Przeczytałam kilka komentarzy pod rozdziałem - ech... ja się nie spodziewałam, że Hermes to Viator, no cóż. Dlatego trochę mi się to wszystko wydało dziwne.
a) Fabuła
Przez całe te cztery rozdziały i prolog, brakowało mi czegoś zaskakującego i oryginalnego, czegoś, co na pewno nie wydarzyło się jeszcze na blogowych opowiastkach – tak, liczyłam na coś niesamowitego i zapadającego w pamięć na długo. Przykro mi, iż posunęłaś się do motywów tak znanych, które mnie osobiście się już dawno przejadły. Bo ileż można czytać o tym samym? A miałaś pomysł na naprawdę dobry materiał, jednakże często miałam wrażenie, iż pisanie tego sprawia ci ogromne trudności, zmuszasz się do tego i za wszelką cenę chcesz jakoś zaciekawić czytelnika. Szczerze mówiąc nie udało Ci się tego zrobić, jeśli chodzi o moją osobę. Jedyne co mnie interesowało i czego nie mogłam się doczekać, było pojawienie się Hermesa. Wyczekiwałam tego naprawdę z niecierpliwością. Jak się później okazało, Hermes to Viator, który gościł w poprzednich rozdziałach. Nieco mnie to zbałamuciło i nie jestem pewna, jak mam to ocenić. Ale uświadomiłaś mi, iż chyba moja wiedza o mitologii nie jest aż tak duża, jak dawniej.
a) Fabuła
Przez całe te cztery rozdziały i prolog, brakowało mi czegoś zaskakującego i oryginalnego, czegoś, co na pewno nie wydarzyło się jeszcze na blogowych opowiastkach – tak, liczyłam na coś niesamowitego i zapadającego w pamięć na długo. Przykro mi, iż posunęłaś się do motywów tak znanych, które mnie osobiście się już dawno przejadły. Bo ileż można czytać o tym samym? A miałaś pomysł na naprawdę dobry materiał, jednakże często miałam wrażenie, iż pisanie tego sprawia ci ogromne trudności, zmuszasz się do tego i za wszelką cenę chcesz jakoś zaciekawić czytelnika. Szczerze mówiąc nie udało Ci się tego zrobić, jeśli chodzi o moją osobę. Jedyne co mnie interesowało i czego nie mogłam się doczekać, było pojawienie się Hermesa. Wyczekiwałam tego naprawdę z niecierpliwością. Jak się później okazało, Hermes to Viator, który gościł w poprzednich rozdziałach. Nieco mnie to zbałamuciło i nie jestem pewna, jak mam to ocenić. Ale uświadomiłaś mi, iż chyba moja wiedza o mitologii nie jest aż tak duża, jak dawniej.
Historia
pisana jest z perspektywy dziewczyny, nastolatki jak przypuszczam,
dlatego też styl jest nieco młodzieżowy. Nie jestem do niego
zbytnio przekonana, gdyż uważam, iż mimo pierwszoosobowej
narracji, to można z tego zrobić coś naprawdę dobrego. Ty mi
niestety pokazałaś (dobra, powiedzmy, że próbowałaś pokazać)
świat bardzo pospolity opisywany z punktu widzenia, no nie oszukujmy
się – dziecka. Zabrakło mi niestety niekiedy jakichś ciekawych
metafor, fantastycznych porównań lub chociażby zwykłego opisu
miejsc. Tak, spotkałam się z wieloma opowiadaniami pisanymi
narracją taką, jaką Ty piszesz i takie rzeczy, o których
wspomniałam wyżej, występowały. Wielka szkoda, iż u Ciebie tego
zabrakło.
Co się tyczy jednak całej fabuły – jak już wcześniej wspomniałam widziałam, iż masz pomysł, ale bardzo nieumiejętnie go próbujesz przedstawić. Myślałam również, iż opowiadanie będzie się odgrywać w nieco wcześniejszych latach (tak, wita cię fanka podróży w czasie), a spotkałam się z taką mitologią XXI wieku, do której nie jestem do końca przekonana. Liczyłam na więcej kreatywności, na coś naprawdę zaskakującego.
Co się tyczy jednak całej fabuły – jak już wcześniej wspomniałam widziałam, iż masz pomysł, ale bardzo nieumiejętnie go próbujesz przedstawić. Myślałam również, iż opowiadanie będzie się odgrywać w nieco wcześniejszych latach (tak, wita cię fanka podróży w czasie), a spotkałam się z taką mitologią XXI wieku, do której nie jestem do końca przekonana. Liczyłam na więcej kreatywności, na coś naprawdę zaskakującego.
b) Opisy i dialogi
Wspominałam, iż niekiedy dialogi były nieco sztuczne, biorąc np. pod uwagę rozmowę z matką, pożegnanie. Nie brzmiały one do końca realistycznie. Ich zapis również był czasami błędny, ale o tym napiszę w poprawności.
O opisach chyba również wiele wspomniałam. Brakuje ich. Bardzo ich brakuje. Nie skupiasz się kompletnie na świecie przedstawionym, olewasz go, tak delikatnie mówiąc. Osobiście nie mogłam sobie wyobrazić scen, które aż prosiły się o głębsze ich rozpatrzenie, tekst był suchy i pozbawiony jakichkolwiek emocji. Owszem, niekiedy coś tam się przewinęło, ale to COŚ, to coś naprawdę niewielkiego i powierzchownego. Musisz ćwiczyć. Dużo, dużo ćwiczyć. Ja Ci proponuję (może ci w jakiś sposób to pomoże) obrać sobie jakiś temat, który Ci się podoba lub cokolwiek innego, weźmy np. ogród. Wyobraź go sobie. Wyobraź sobie piękny ogród obfitujący w różnokolorowe kwiaty, delikatnie muskane przez jasne promienie słońca, a targane przez lekki, chłodnawy wietrzyk, który przyjemnie otula Twą twarz. Co jeszcze widzisz? Widzisz ten krwisty płatek róży, który w blasku słońca wygląda tak idealnie, jest bez skazy i emanuje czystym pięknem płynącym z jego wnętrza? Dostrzegasz tę rozłożystą wierzbę z lejącymi się ku dołowi gałęziami? O, a tam jest ławeczka, na której przysiadło maleńkie dziecko! Czujesz zapach budzącej się do życia natury?
Jakikolwiek temat będzie dobry do opisania, ważne byś ćwiczyła tę umiejętność i nie śpieszyła się aż tak bardzo. Aby świat przedstawiony był plastyczny, musimy nad nim trochę posiedzieć, poświęcić mu nieco więcej czasu. Twoje opowiadanie wówczas mogłoby zyskać naprawdę wiele. Nie bój się opisywać. To właśnie Ty tworzysz ten cudowny świat Twojej historii i tylko Ty, nikt inny, przekazujesz go swym czytelnikom. Staraj się zatem robić to w sposób bardziej obrazowy, pisz tak, jak to widzisz, wczuj się w to i przekaż jak najwięcej informacji, które pomogą czytelnikowi poznać twój prawdziwy punkt widzenia.
c) Kreacja bohaterów
Naprawdę starałam się doszukać w nich indywidualnych cech, jednakże z marnym skutkiem. Wszyscy byli bardzo podobni do siebie, przez co nijacy – żadna ciekawsza osobowość nie przewinęła się przez twoje opowiadanie. No, może oprócz Hermesa, którego nie wiedzieć czemu, ale bardzo polubiłam.
Boli mnie jednak fakt, iż główna bohaterka przedstawia nam wszystko w sposób tak mało obrazowy, tak powierzchowny i młodzieżowy. Tak, wiele takich określeń pochodzących ze slangu nastolatków wkradło się do twojego opowiadania. Nie twierdzę jednak, iż to bardzo złe, ale nie ukrywam, że tworzenie fabuły bazującej tylko na takim typie opisywania nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem i prędzej czy później zacznie się ono nudzić.
Nie potrafię niestety wyciągnąć większych wniosków w tej kategorii. Niektórzy byli chłodni i obojętni, inni natomiast sypali niekoniecznie mądrymi anegdotami. I to by było na tyle.
d) Oryginalność i styl pisania
Pomysł miałaś, bardzo mnie zainteresowałaś nie tylko adresem, ale także zapowiedzią, jednakże po głębszym rozpatrzeniu twojej historii, widzę w niej naprawdę sporo do poprawy. Czy jest oryginalna? Przykro mi, ale tylko w 40 %, reszta to powtarzane schematy, które – owszem, mogą się pojawiać, lecz nie w tak dużych ilościach.
Styl pisania bardzo młodzieżowy, ogólnikowy i taki... nijaki. Przepraszam, że tak ostro oceniam, ale mówię, co widzę i co czuję, a nie są to bynajmniej odczucia pozytywne. Oczywiście nie twierdzę, że opowiadanie jest całe fuj i w ogóle, ale musisz jeszcze dużo się nauczyć. Ale wszystko przecież da się zrobić, prawda?
Tutaj mogę tylko poradzić nad nieco zmianą stylu opowiadania, gdyż styl młodzieżowy nie oddaje w pełni charakteru twojej historii. Radzę też bardziej skupić się na miejscach i może nieco bardziej oryginalnie wymyślać pewne rzeczy. Weźmy np. tę willę – tutaj mogłaś stworzyć naprawdę coś interesującego.
9/20
4. Błędy
Nie popełniasz jakichś wielkich błędów. Niekiedy tylko wkradł Ci się błąd interpunkcyjny (lecz bardzo rzadko) bądź źle zapisałaś dialogi. Np.
„- Widzę, że poznałaś Tomato i Cucumbera - rozległ się za moimi plecami rozentuzjazmowany głos, a ja podskoczyłam przestraszona i obróciłam się błyskawicznie.” - po „Cucumebera” powinna być kropka, a „rozległ” należałoby wtedy rozpocząć od dużej litery.
Poza tym czasami zjadłaś spację.
Ach, i jeszcze jedno – brakuje mi akapitów. Pomyśl nad nimi. Tekst wówczas przejrzyściej wygląda i lepiej się czyta.
9/10
5. Dodatkowe punkty
+1 – za adres przybliżający tematykę
+1 – za pomysł (mimo że troszkę gorzej z jego realizacją)
+1 – za pomysł (mimo że troszkę gorzej z jego realizacją)
2/5
Podsumowując: (główne porady, co do zmian)
a) Niepowtarzalni, różni bohaterowie:
Masz
z nimi maleńki problem. Są tacy sami, niestety. Moja rada? Spróbuj
zrobić coś takiego – rozpisz sobie poszczególne postaci i do
każdej z nich dopisz jakieś cechy, np. Pan Henio – zły, skąpy,
zazdrosny. I staraj się przy pisaniu wzorować właśnie na nich.
Oczywiście nie musisz wszystko opierać na tym opisie, chodzi o
ogólny zarys, który ułatwi Ci nieco pracę nad swoimi bohaterami.
Z czasem zobaczysz, że sama zaczniesz tworzyć oryginalne postaci,
gdyż ukształtujesz sobie w głowie już jako taki obraz, jak masz
pisać.
b) Opisy:
Przyznam
szczerze, że to kuleje najbardziej. Nie skupiasz się na opisach
miejsc, czytelnik nie może wczuć się w opowiadanie. Czasami warto
po prostu coś opisać, chociażby wygląd podwórka, pogodę, a
nawet niezbyt smaczny żurek, który roznosi nieprzyjemny zapach. Nie
ograniczaj się również tylko do rzeczy widzialnych. Opisz, jak
pięknie pachną kwiaty, jak cudowną melodię śpiewają ptaki, jak
miękki w dotyku jest koc, czy cokolwiek innego. Nie bój się
wymyślać nowych motywów, nie przyjmuj wiecznie znanych schematów,
bo to bardzo przewidywalne. Skup się bardziej na opisach
wewnętrznych i nieco ogranicz młodzieżową narrację.
c) Akcja:
Owszem,
pomysł masz, ale śpieszysz się, moja droga, i to bardzo śpieszysz
– pędzisz jakby Cię stado wygłodniałych byków goniło. Co
tutaj radzę? Rozpisz sobie ogólną fabułę, na pewno posiadasz
pewien jej zarys. Zapewne podczas samego pisania wpadnie Ci jeszcze
kilka nowych rzeczy, ale jako taki obraz swojej historii powinnaś
już mieć. I najważniejsze – nie śpiesz się tak. Czasami akcja
nie jest dobrym rozwiązaniem, często przez nią czytelnik się
gubi. Spokojnie, wdech i wydech – wszystko opisuj, ale proszę Cię
najbardziej, jak potrafię: nie śpiesz się tak.
d) Narracja:
Mimo
wszystko radziłabym Ci trzecioosobową. Ale to już będzie Twoja
decyzja. Oczywiście wiąże to się z pewną dodatkową pracą, ale
myślę, że Twoje opowiadanie na pewno lepiej by wyglądało w
takiej narracji. Sama wówczas zobaczysz, że masz nawet więcej
możliwości niżeli pisząc z perspektywy jednej/dwóch osób.
Po podliczeniu wychodzi 39 punktów, dzięki czemu otrzymujesz srebrną szarfę (4).
Myślę, że mimo wszystko zasługujesz na taką ocenę. Masz interesujący adres, szata graficzna również się mocno broni i co najważniejsze – masz pomysł, ale musisz jeszcze nieco popracować nad jego realizacją. Proponowałabym zacząć od tego, co wymieniłam. Będę do Ciebie niekiedy zaglądać, by sprawdzać, jak Ci idzie. Jeślibyś miała jakieś pytania albo po prostu chciała obgadać pewne kwestie, to możesz w każdym momencie do mnie napisać – z chęcią pomogę przy chociażby fabule, bo powiem szczerze, że mam kilka koncepcji, co do tego opowiadania (tak, moja dusza pisarska się odzywa po wielu miesiącach, heh ;D). Zatem jeśli zechcesz, to nie ma problemu – jestem do usług.
PS. Musisz mi jeszcze wybaczyć, że pod „Rozdziałem 1” jest znacznie więcej tekstu niżeli pod pozostałymi, ale wynika to tylko z tego, że jak pisałam ocenę próbną, przed Twoimi zmianami, to większość obecnego rozdziału numer 1 była w rozdziale numer 2 (no a potem połączyłaś je, zatem musiałam i ja również połączyć te dwa teksty, dlatego jeden z nich wyszedł taki długaśny). Mam nadzieję, że zrozumiałaś coś z tego mojego biadolenia ;]
No to mnie zjechałaś :D Jednak nie dziwię się - na razie dopiero rozkręcam to opowiadanie, a zacząć jest najciężej, więc nie dziwię się, że masz taką opinię. Sama muszę przyznać, że na razie słabo mi idzie, bo pomysłów mam masę, ale nie na tą część opowiadania. I to dlatego tak gnam do przodu- bo chcę już rozkręcić fabułę i wprowadzić te fajne pomysły, co mam. Styl jest typowo młodzieżowy, bo sama jestem nastolatką (: No i na razie nic z tym nie zrobię, bo taki po prostu mam styl. Co do bohaterów, to myślałam, że z nimi mi się akurat udało - spójrzmy chociaż na Nereusa lub Mike'a - takie dwa świry :P Myślałam, że są niepowtarzalni, szkoda, że ty tak nie uważasz :( Dziękuję Ci za szczerą i długą (czytałam chyba 20 minut :P) opinię, postaram się poprawić! No i jak będę miała jakiś problem, to zwrócę się do Ciebie (:
OdpowiedzUsuńO rany, przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, ale czasu nie miałam zbytnio. Zatem zaczynajmy:
UsuńOjoj, nie miałam na celu w jakikolwiek cię "zjechać", raczej oceniałam tak, jak ja to widzę, co uważam, że mogłoby ci pomóc i ulepszyć twoje opowiadanie.
Wiem, rozumiem - początki zawsze są najtrudniejsze :) Doskonale to znam. Ale myślę, że niebawem już przejdziesz do tej głównej fabuły i nie będziesz się tak śpieszyć ;D
Owszem, niektórzy bohaterowie mogli zaliczać się do tych "innych", ale jednak byli bardzo podobni - o to mi głównie chodziło :)
Pozdrawiam! ;)
Dawno mnie tu nie było i widzę że się trochę pozmieniało.
OdpowiedzUsuńSzablon śliczny,o wiele lepszy od poprzedniego. No i widzę że na stażu macie bardzo zdolną osobę. Przeczytałam dwie Twoje oceny i muszę przyznać, że jak dla mnie są bardzo dobre. Czy zechciałabyś ocenić mojego bloga? Jest to blog ff i w dodatku o Pamiętnikach wampirów ale nie jest konieczna znajomość tego serialu no i różni się od niego..
Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy! Dopiero zaczynam, jeśli chodzi o ocenianie, dlatego bardzo mi miło, że tak pochlebnie mówisz o moich ocenach :)
UsuńPamiętniki Wampirów? Hmm szczerze mówiąc przeczytałam tylko dwie części, serialu nie oglądałam. Jeśli jednak różni się i nie potrzebna jest aż tak bardzo znajomość tego serialu, to mogłabym spróbować, jednak decyzja należy do ciebie ;]
Chciałabym poznać Twoją ocenę na temat mojego bloga więc miło mi, że chcesz spróbować.
UsuńW takim razie jutro napiszę zgłoszenie,bo dzisiaj już nie mam czasu;)
Fragola, podjęłabyś się oceny opowiadania w uniwersum anime/mangi Death Note? ;)
OdpowiedzUsuńNie znam niestety całego tego anime :( Jestem na początku, a dokładniej mówiąc przy trzecim odcinku ;D
UsuńŚlicznie dziękuję za odezw ;)
UsuńWitam. Być może już uprzedzałam, ale powtórzę w razie niedomówień - na moim blogu notki są publikowane w sporych odstępach czasowych i możliwe, że blog się przeterminuje, jednak gwarantuję, że odwiedzam go praktycznie codziennie. Proszę więc o ocenę, nawet jeśli nie zmieszczę się w terminie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Beth i resztę Załogi.
(Zlodziej-Mysli)
Droga Farolu (to się odmienia?)
OdpowiedzUsuńOtóż, wiem że jesteś stażystką i masz prawo robić błędy. Aczkolwiek najbardziej rzucający mi się w oczy był ten:
„- Widzę, że poznałaś Tomato i Cucumbera - rozległ się za moimi plecami rozentuzjazmowany głos, a ja podskoczyłam przestraszona i obróciłam się błyskawicznie.” - po „Cucumebera” powinna być kropka - otóż kropki nie pisze się po myślniku, tutaj masz o tym artykuł: http://www.pasjapisania.pl/Przecinek_czy_myslnik.aspx
Było też kilka błędów typu ę zamiast e na końcu ale, nie są one takie mocno zauważalne. To zdanie 'Tutaj mogę tylko poradzić nad nieco zmianą stylu opowiadania' tak ułożone nie ma najmniejszego sensu, przynajmniej, według mnie. Lepiej by było gdybyś napisała 'Tutaj mogę jedynie dać Ci radę, nad zmianą stylu tego opowiadania' przesłanie to samo a ma większy sens nić nieco zmianą. Nie chcę żebyś myślała że się czepiam ale musisz jako oceniająca unikać takich błędów i pilnować logiki zdań.
Pozdrawiam,
Lilian. Jeżeli uraziłam to, przepraszam.
Nie bardzo rozumiem mojego błędu. Właśnie chodziło mi o to, iż kropkę stawia się przed myślnikiem, a zaraz po tym imieniu - i tak właśnie ujęłam. Chyba, że źle ujęłam? Wydaje mi się jednak, że mimo wszystko jest dobrze.
UsuńAleż skąd - czemu miałabyś mnie urazić? Jestem wdzięczna za wytknięcie błędów (poprawię w weekend), gdyż wiem, że i mnie zdarza się je popełniać :) Czasami po prostu ich nie zauważam, mimo że tekst czytam wielokrotnie przed dodaniem.
PS. Tak, odmienia się, jednak następnym razem prosiłabym zwracać się prawdziwym nickiem - tzn. Fragola, nie Farola ;D Ale nic nie szkodzi ;)
Przepraszam zjadłam 'g'. Chodziło mi o to że jeżeli jest to zdanie pierwsze np.
Usuń-Pójdź kupić marchewkę - powiedziała matka - i jeszcze do tego por. <-- dopiero wtedy stawiamy kropkę, o to mi chodziło. Pisałam to o 3 w nocy więc mam nadzieję że wybaczysz :)
Mam nadzieję że zrozumiesz iż pisałam to o...hm...no cóż...później porze nocy. Chodziło mi coś innego a napisałam inaczej, widzisz jak jednym słowem można zmienić sens? To nie było złośliwe ani nic, lecz w dobrej wierze.
Pozdrawiam cię i życzę długiej kariery w Raju :)
Lilian.
Witam całą załogę RO, a w szczególności Fragolę, ponieważ mam do Ciebie ogromną prośbę. W ostatnich dniach nie mam czasu na napisanie nowego rozdziału, dlatego też mam pytanie czy ocenisz bloga: http://back-to-october.blogspot.com/ pomimo jego przeterminowania? Bardzo mi zależy na ocenie. Z góry dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie musisz się martwić, nie ma problemu :) Nie zwracam aż tak wielkiej uwagi na to - jeśli blog jest troszkę przeterminowany, to nic nie szkodzi. Doskonale rozumiem, że nie każdy dodaje notki co tydzień. Na chwilę obecną jednak zajmuję się Klejnotem-Jeziora i prędko chyba nie skończę.
Usuń