niedziela, 28 października 2012

[046] Ocena bloga http://rosemare-collins-my-story.blogspot.com


Wiek: 12
Data zgłoszenia: 15 września 2012
Oceniająca: Lien

Pierwsze wrażenie:
rosemare-collins-my-story”, to adres Twego bloga. Mówi mi, że będzie to historia Rosemare Collins. Nie znam dziewczyny i średnio mnie to interesuje. Adres jakich w sieci są setki. Na belce to samo imię i nazwisko. Średnio mi się to podoba.
2/5 pkt

Szablon:
Pierwsze, co zobaczyłam, to granatowe tło. „W końcu nie szary”, pomyślałam. I zobaczyłam nagłówek. Szary. Wiesz co? Nagłówek jest ładny, ale od czapy. Nijak nie pasuje do tła, ba, wręcz gryzie się z nim. Jest za elegancki, zbyt dopracowany. I w nieodpowiednim kolorze do tła. Zmień je chociaż na szare.
Z boku mamy obserwatorów, linki, „o mnie”, statystyka tłumacz... Do wyrzucenia. Niepotrzebny i nie przemawia do mnie, że ludzie z innych krajów zaglądają na blog. Szczerze wątpię by czytali. Archiwum też do wyrzucenia, bo masz Spis Treści.
Bohaterowie - są tu tylko zdjęcia. Powinnaś ich opisać w tekście, a nie w podstronie wstawiać zdjęcie. Do usunięcia.
Muzyka jaką słucham - której. Ostanie linki są mniejszą czcionką. Popraw.
Konkursy - organizujesz własne konkursy. Ciekawe. Nigdy czegoś takiego nie widziałam na blogu z opowiadaniem. Podoba mi się.
7/15 pkt

Treść
a) fabuła:
Prolog:
Tłumaczenie dlaczego dziewczyna nie pamięta nazwy choroby, na którą umarła jej matka mnie poraziło. Nie interesowało jej to? Jeśli matka umiera, to dziecko zwykle chce wiedzieć dlaczego. Zwłaszcza, że choroby mogą być dziedziczne.
Rozdział pierwszy:
Ciężko ukryć zapuchnięte oczy i inne defekty urody po przepłakanej nocy bez makijażu. Serio, jeśli postawiła w rozdziale pierwszym na naturalność, to na pewno nie wyglądała normalnie.
Zmiana szkoły i reakcja ojca... Ojej. Poprzedniego dnia był pogrzeb matki, a Rose już wszystko ma gotowe do zmiany szkoły, ojciec niemal natychmiast się zgadza... Zwolnij. Pomyśl. Czy to jest realistyczne? Nie. Matkę trzeba opłakać, ojciec powinien się opierać, nie chcieć puścić dziecka w świat. Tylko córka mu pozostała. I, przede wszystkim, nie powinien dać się szantażować nastolatce. Większość nastolatek gdyby powiedziała ojcu: „wyślij mnie do szkoły z internatem, albo ucieknę”, dostałaby szlaban na wszystko do końca życia. I mogłaby sobie uciekać, jako nieletnie na pewno nie mogłaby dostać się do szkoły bez zgody opiekuna.
Zmartwienie, że wampir może ją zabić kwituje: „ale po co się martwię na zapas? Pożyjemy, zobaczymy”. No pewnie, po co? Najwyżej umrze, nic nie osiągnie, nie spełni marzeń, ojciec zostanie już całkiem sam, a śmierć może boleć.
Rozdział drugi:
Oho. Cóż moje oczy widzą? Fragment ze „Zmierzchu”, żywcem przepisany. I nie ma o tym informacji. Wiesz jak to się nazywa? Plagiat.
Rozdział trzeci:
W samolocie nie wolno używać telefonów. Jest zakaz.
Nie mam pojęcia czemu ma służyć rozmowa z byłym. Ukazaniu jaka to bohaterka jest niesamowita, że były chłopak, przystojny sportowiec, błaga, aby do niego wróciła? To zbędny zapychacz, jak dla mnie.
Rozdział szósty:
Nie no, skąd, nie porwali jej. To tylko zaproszenie na herbatkę. Obawiali się, że nie będzie miała ochoty przyjść, dlatego ją pozbawili przytomności. Wiesz co? To jest strasznie naiwne. Nie zabrali jej komórki, kiedy ją porwali? Dlaczego kontaktuje się z Johnem a nie policją? I, borze szumiący, jest nastolatką, a ci ludzie mają pięćdziesiątkę. Poszli na górę by odpocząć i zostawili ją samą. Zanim by zdążyli zareagować wybiłaby okno i uciekła na zewnątrz. Zaczęłaby krzyczeć i wołać o pomoc, walić do drzwi sąsiadów czy coś w tym guście i byłaby bezpieczna.
Rozdział siódmy:
Taki sposób ucieczki również jest nierealny. Tak zwyczajnie ją puszczono do łazienki samą? Bo przez chwilę udawała posłuszną? No proszę Cię. Jeśli bawili się w porywaczy, to musieli wiedzieć, że tak łatwo nie ma, powinni być bardziej podejrzliwi. Pilnować jej.
Rozdział jedenasty:
Plagiat. Opis przemiany Rose, to przemiana Belli ze „Zmierzchu” Meyer. Znów brak informacji o tym.
Rozdział dwunasty:
Bez takich żartów proszę. Zachowuje się jak na wampira przystało - morduje z zimną krwią, tylko dlatego, że jet głodna. Potem nagle całuje się z Johnem i uświadamia sobie, że go kocha. Nagle zaczyna rozpaczać, ze zabiła. I przechodzi nad tym do porządku dziennego, jak by nic się nie stało. To niepoważne. Tak skrajne emocje, doświadczane w tak krótkim czasie... Normalne to to nie jest. Za bardzo się pospieszyłaś w tym rozdziale. Trzeba było poświęci trochę czasu na ukazanie przemyśleń bohaterki.
Rozdział czternasty:
Pojawienie się Ericka jest dziwne. Wątek tej miłości niesamowicie mnie drażni. Jak ją znalazł?

No dobrze, pomińmy nierealność pewnych sytuacji i spójrzmy na fabułę ogólnie. To poświęcenie dla matki jest głupie. Serio, o durniejszym pomyśle głównej bohaterki nie słyszałam. Jasne, masę rzeczy zawdzięczamy rodzicom. Zwłaszcza życie. Ale nie mogą przecież zażądać czegoś takiego w zamian. Poświęcenia, przekleństwa, wiecznego potępienia. Żaden rodzic by tego nie chciał dla swego potomstwa. No i jeszcze to nie wniknie w nic, zgodzenie się na zostanie wampirem bez elementarnej wiedzy na ten temat. Zdziwienie na widok Volturi, brak pyta o czosnek czy trumny... Chyba każdy chciałby pewne rzeczy wiedzieć. Nie tylko czy słońce go spali.
Bruliony - zapomniałaś o nich? Bo tylko jeden przytoczyłaś.
Ale zakończyłam lekturę w dość ciekawym momencie. Co Aro powie o Ericku? Co się wydarzy w Volterze? To interesujące. Choć jak dla mnie Ericka można zabić. Wątek irytujący - no bez przesady, by nastolatek leciał przez kraj za ukochana i rzucał się jej do stóp.

Zastanów się nad realizmem. Czy dane zachowanie jest realne? Czy ja bym się tak zachowała na miejscu bohaterki? To podstawowe pytanie, na które należy sobie zadać.

b) opisy i dialogi:
W rozdziale pierwszy przedstawiłaś nam opis głównej bohaterki stojącej przed lustrem. Wiesz, że jej zdziwienie było tak niesamowite, jakby po raz pierwszy w życiu zobaczyła taki wynalazek jak lustro?
Opisy są i zwykle opierają się na „być” i „mieć”. A przecież coś może „wyglądać jak”, „przypominać”, można „po raz pierwszy zobaczyć tak wspaniale wyglądający/tak uroczy/tandetny”... Są różne opcje i dzięki nim możesz uniknąć powtarzania wcześniej wspomnianych czasowników.
Tak swoją drogą, to mieszkanie Johna wygląda jak urządzone przez kobietę.
Spróbuj opisywać coś poza pomieszczeniami i ubraniami. Takie rzeczy zwykle przelatuje się wzrokiem, pamiętając jedynie, że sukienka była biała i coś tam czarnego miała. Problem pojawia się gdy próbuje przypomnieć sobie wygląd postaci. John... Hm... Jak on wygląda? Gdzieś to opisałaś chyba, ale jakoś nie utkwiło w pamięci... Dlaczego? Bo zrobiłaś to raz i nigdy więcej nie wróciłaś już do tematu, nie wspomniałaś o kolorze włosów czy coś takiego. Jakie ma rysy twarzy? Ostre? Delikatne?

Emocje. Jak bohaterka płacze, to jest dobrze. Opis gniewu w ostatnim rozdziale też bardzo ładny. Ale co poza tym? Nic. Szczególnie brakuje mi opsi strachu, który musiał jej towarzyszy przez cały czas. Kto nie bałby się własnej śmierci i przemiany? Rose. Bo ona boi się jedynie igły.

Dialogi z początku mnie drażniły, bowiem były strasznie sztuczne i naciągane. Skrajnie nierealne. Później na szczęście było już lepiej, naturalniej.

c) bohaterowie:
Słabo, słabiutko.
Rose - wkurza mnie. Jest nierealna. Mama była dobra, chce spełnić jej ostatnią wolę i zostać wampirem. Konsekwencje jej nie obchodzą, nawet nie próbuje ich poznać. Po prostu przyjęła do wiadomości wolę matki. Jest aż tak pozbawiona charakteru i nie potrafi myśleć? Normalna dziewczyna miała by mnóstwo pytań jak to jest być wampirem. Wahałaby się, bała. Rose nie. Posłuszna dziewczynka. Bezmyślna. Ani razu nie zrobiła nic, co świadczyłoby o jej inteligencji, więc pozwala mi to przypuszczać iż jej IQ jest na poziomie kota. Chociaż nie, kot ma instynkt samozachowawczy i broni swojego życia. Rose nawet tego nie potrafi. Na dodatek ta jej zmienność nastrojów - w jednej chwili rozpacza, że zabiła człowieka, a w drugiej przechodzi nad tym do porządku dziennego. W ciągu sekundy.

John - na początku mi się podobał. Wykazał się inteligencją, zganił Rose za jej głupia prośbę. Miał charakter, choć trochę za bardzo go ugładziłaś - momentami przypominał kobietę, tak jak jego mieszkanie. A potem zaczęłaś z miłością i John stracił cały swój urok. Oj biedny, nieszczęśliwie zakochany i myślący tylko o tym.
Ojciec Rose - jeśli padło jego imię, to wybacz, ale nie pamiętam. W sumie nic dziwnego, w końcu nie odegra większej roli. Wspominam o nim tylko dlatego, by przypomnieć Ci jak nierealnie się zachowywał. W żaden sposób nie obeszła go śmierć żony, nic opłakiwał jej. Córkę też bez oporu puścił w świat. Możliwe, że taki miał charakter lub między rodzicami Rose nie układało się, co tłumaczyło takie zachowanie i sposób kreacji. Jednak za słabo go ukazałaś by wiedzieć to na pewno.
Erick - gość bez charakteru. Dziewczyna go rzuciła, a ten się tylko upokarza, bo chce, aby do niego wróciła. I tyle. Nic więcej nie da się o nim powiedzieć.
Reszta to postacie epizodyczne. Szybko i nagle się pojawiają, szybko znikają, w sumie nic nowego nie wnosząc. Zaciekawiły mnie Trzy Wiedźmy, ale nie rozwinęłaś tematu w żaden sposób. Po co więc te postacie? Są zapychaczem czy pojawią się później? No, Samy chyba tak, w końcu jej chłopak to wampir.

d) oryginalność i styl:
Przecinków u Ciebie dość często brak. W opowiadaniu zawsze piszemy liczby słownie. Miałaś problem z zastosowaniem cudzysłowu. Nigdy nie piszemy skrótami „np.”, a pełnymi zwrotami „na przykład”. Używasz masy kolokwializmów, powtórzenia często rażą. W rozdziale ósmym zaczęłaś nadużywać wielokropków, które w dziewięciu przypadkach na dziesięć są zbędne. Drażnią. Zapominasz o nosówkach. Pomijanie ich świadczy o niedbałości językowej, bardzo częstej dzisiaj. U osób piszących jest to nie do pomyślenia. Wtrącenia w nawiasach, w rozdziale trzynastym są zbędne „(a jestem wampirem)” lub można by je zapisać przez przecinki, myślniki... Dialogi są błędnie zapisane, więc zajrzyj tutaj, by się pouczyć:
Rozdział 5:
Zapytał mnie i zbił mnie tym z tropu” - mnie, mnie... przecież wiadomo kogo.
Chciała, żebym została wampirkom” - wampirką. Wampirzycą.
On nie chciał być mordercą, ale przecież ja sama tego chcę” - chciała aby został mordercą?
Półtorej godziny błądziłam po Downey, szukając parku i w końcu go znalazłam. Uwielbiam parki. Jako dziecko często chodziłam z mamą do parku. Jako nastolatka przychodzę do parku, żeby przemyśleć różne sprawy”.

Rozdział 6:
Powoli otworzyłam swoje powieki i szybko je zamknęłąm, bo światło było rażące” - zamknęłam. W jaki sposób otwiera się powieki? Ja potrafię tylko otworzyć oczy.
Wisiał on na suficie, który był ozdobiony mnieniącymi się, złotymi wzorami” - mieniącymi. Żyrandol zawsze wisi na suficie.
Ostrożnie usiadłam, żeby nie odwrócić uwagi tamtych dwoje” - zwrócić uwagi tamtych dwojga
Ściany były tak samo zrobione jak sufit, ale na ścianach te złote wzory przypominału kontury ludzi. Tu jest biedniej niż w pałacu, ale o wiele bogatsze jest to wnętrze od wnętrza zwykłego dom” - przypominały. Wiesz ile razy padły określenia „biały”, „złoty” w tym fragmencie?

Rozdział 7:
Klęczałam na środku posadzki w tym drogim domu” - a dlaczego nie w tamtym. I środek posadzki domu... Może salonu czy czegoś takiego byłoby lepiej?
Obudziłam się z krzykiem z mojego koszmaru” - krzyk dobywał się z jej koszmaru. To jakiś przedmiot?
Łazienka była duża i ładna, ale jakoś bardziej "przytulniej" było w łazience w moim wynajmowanym pokoju u John'a” - przytulnie i nie wiem po cóż Ci ten cudzysłów. „Johna” bez apostrofu. Nie będę tego więcej poprawiać, ale zasada jest taka: jeśli ostatnią literę imienia wymawiamy to apostrofu się nie używa. Natomiast jeśli ostatnia litera jest nie ma lub zmienia się jej wymowa („h”, „y”...), to wtedy apostrof jest.
Powiedziałam przymilnie i razem z nimi wyszłam z ich "rezydencji" i pojechałam srebrną limuzyną” - wiadomo czyja jest rezydencja. I bez cudzysłowu. Znów jest zbędny. Chcesz coś podkreślić użyj kursywy, czy też, w przypadku Twojej czcionki, wyłącz ją.
wybawi z opresji” - tu również masz cudzysłów. Wyrażeń potocznych nie bierzemy w cudzysłów. Piszesz używając ich, więc są naturalną, integralną częścią tekstu, są powiązane ze stylem... Żadnych cudzysłowów. Cudzysłów pojawia się gdy coś cytujesz.
Choć, zabieram do domu, a po drodze wszystko mi opowiesz” - chodź od „chodzić”

Rozdział 8:
I osobę muszę choć trochę znać, a im dłużej się znamy, tym więcej rzeczy mogę się o niej dowiedzieć, jeśli tylko zechcę” - .

Rozdział 9:
Obok laptopa zauważyłam kartkę, na której pisało ładnym pismem moje imię” - było napisane
Zgubiłam telefon, ale mam oszczędności, za które mogę go kupić” - przesunięty przeciek. Powinien być przed „za”, a nie po po.
Trzeba ponieść, to poświęcenie” - nie da się ponieść poświęcenia. Można ponieść konsekwencje.
- Cześć, Rosemare!
- Hej, John!” - te brakujące przecinki musisz pouzupełniać wszędzie. Imię w rozmowach zwykle jest wtrąceniem, które przecinkami należy otoczyć.
Rozdział 10:
Nie, sama za wszystko zapłace” - zapłacę
Popatrzyłam się na niego ostrym wzrokiem, ale on chyba tego nie zauważył” - wzrok nie może być ostry. Podobnie ściekły.
Wzieliśmy zakupy i poszliśmy schować je do auta. Wyciągnęłam kase i dałam mu ją do ręki” - wzięliśmy, kasę. I czy nie lepiej „pieniądze”?
Dałam mu ją do ręki, ale on był szybszy i w niemożliwie szybkim dla człowieka tempie, oddał mi pieniądze”
Powiedziałam miło, gdy on spojrzał na mnie z niedowierzeniem i szczęściem” - miło mówić też się nie da.. Niedowierzaniem.
Kiedy dźwięki ucichły zaklaskałam, a wraz ze mną John i kilka przechodniów” - kilku
Podskoczyłam w zaskoczeniu” - podskoczyłam zaskoczona.
(...)mówić pojedyńczymi wyrazami” - pojedynczymi

Rozdział 13:
Nie było trudno ich wytropić| - je
"Nie jest zadowolony tym, że w tak długim czasie go nie odwiedziłeś” - nie „w tak długim czasie”. Od tak dawna, od tak długiego czasu.

Rozdział 14:
Przerwałam krępującą ciszę i wampirzym tempem pobiegłam do swojego pokoju, w akompaniameńcie chichotu” - akompaniamencie

Trochę błędów i niedociągnięć jest, a jednak czytało się lekko. Czy masz swój styl? Hm... Nie, jesteś jeszcze początkująca.
Oryginalność? Wspominałam wcześniej, że z pomysłem na wypełnianie woli matki spotkałam się po raz pierwszy.
18/30 pkt

Punkty dodatkowe:
1 - za pomysł z konkursami na blogu. Fajny.
1/5 pkt

28/55 pkt - brązowa szarfa.

Pisz i myśl, a będzie lepiej. Bo tu sporo punktów poszło za nierealność. I za plagiat. Jeśli cytujesz fragment książki, to napisz o tym, inaczej przywłaszczasz cudzą pracę.

9 komentarzy:

  1. Lien, nie mogę skomentować postu w " Nowych Ocenach".. nie wiem od czego to zależy, może system potrzebuje trochę czasu, żeby załapać. Poczekam do jutra :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic się nie zmieniło. Może to kwestia czasu, jutro spróbuję wstawić komentarz, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinno działać w ten sam sposób co forum oceniające - temat zamknięty, ale można dodawać komentarze.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Byłam w szoku, jak zobaczyłam ją w takim samym stanie, jak przed zniknięciem :)

      Usuń
  4. Cześć. Od dawna śledzę Wasz blog i powiem, że jest bardzo ciekawy. Nie wiem czy zaglądacie jeszcze do Rekrutacji, ale chciałam poinformować, że się zgłosiłam :P Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń