niedziela, 28 października 2012

[045] Ocena bloga http://seliandina-milosc-silniejsza-niz-krew.blog.onet.pl/


Autorka: Seliandina
Wiek: 16
Data zgłoszenia: 19 września
Oceniająca: MissBloody

Pierwsze wrażenie

Adres (seliandina-milosc-silniejsza-niż-krew) jest zdecydowanie za długi. Jeśli koniecznie chcesz, żeby taki był, to chociaż usuń z niego swój nick. Będzie krótszy i łatwiejszy do zapamiętania. Jestem niemalże przekonana, że drugą część wymyśliłaś sama. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim określeniem. Zawsze słyszy się tylko: „Miłość silniejsza niż strach”. Bardzo podoba mi się to porównanie do krwi. Coś czuję, że trafiłaś w moje gusta.
Belka głosi: „Najlepsze co może podarować człowiek po krwi, to łza”. Ten piękny cytat wyszedł z ust Alphonse de Lamartine (nie mam pojęcia, jak się to odmienia). Znalazłam jeden błąd, a mianowicie przed „co” powinien znajdować się przecinek. Reszta jest całkowicie w porządku.
Mamy już krew i łzy, a także niezwyciężoną miłość. Z reguły nie lubię czytać o miłości, ale kiedy pomieszasz ją z krwią, zawsze może wyjść coś ciekawego. Myślę, że łzy symbolizują cierpienie. Może nieodwzajemniona, zakazana miłość?
4/5

Szata graficzna

Ciężko tu mówić o jakiejkolwiek grafice. Szablon po prostu ściągnęłaś z onetowskiego katalogu. Wiesz ile osób ma taki sam? Naprawdę bardzo dużo. Na Twoim miejscu postawiłabym na oryginalność. Zawsze możesz zamówić szablon w jednej z wielu szablonarni. Wtedy blog będzie estetyczny i na pewno przyciągnie wielu czytelników. Na belce widzimy dwa napisy: „Miłość jest silniejsza od krwi…” i „Miłość w jednej chwili potrafi całkowicie zmienić człowieka. Paulo Coelho.” Po pierwsze, zdecyduj się na jeden, bo jak na razie jest tego zdecydowanie za dużo, a po drugie w cytacie Coelho nie stawiaj kropki, tylko przed imieniem autora postaw myślnik i zakończ bez żadnego znaku interpunkcyjnego, czyli: „Miłość w jednej chwili potrafi całkowicie zmienić człowieka - Paulo Coelho”.
Kolory bardzo mi się podobają. Wiem, że nie ma nic niezwykłego w czarnym i czerwonym, ale jednak trafiłaś w moje ulubione. Ten kwiatek w nagłówku dodaje do wszystkiego odrobiny niewinności. Może to właśnie on symbolizuje tą czystą miłość, o której tak piszesz w adresie, belce i na nagłówku. Czcionka tekstu jest trochę za duża, ale przynajmniej czytelna i nie trzeba nadwyrężać oczu. Linki również pasują do całości. Ładnie kontrastują z czarnym tłem i świetnie prezentują się z tym białym kwiatkiem.
Teraz trochę o podstronach.
teraz -  Nie mam pojęcia po co ci kalendarz. Wyrzuć go, bo tylko zagraca ogólny wygląd, a przecież każdy i tak wie, którego dzisiaj mamy. Jeśli już koniecznie chcesz go mieć, to proponuję albo usunąć tytuł, albo zacząć go z wielkiej litery.
Oto ja… - Piszesz, że masz na imię Seliandina i tym samym wprowadzasz czytelnika w błąd. Oczywiście później wszystko prostujesz, ale mogłaś od razu napisać, że posługujesz się nickiem Seliandina. Krótko, zwięźle i na temat. Nie będę wypisywać błędów, bo jesteś dyslektyczką. Zauważyłam jednak jeden rzeczowy, na który nie powinnaś sobie pozwolić:
Mój blog będzie dział się w starożytnych Włochach” - „Akcja opowiadanie rozgrywać się będzie w starożytnych Włoszech
Blog nie może „się dziać”. To nielogiczne, pozbawione sensu określenie. Już na początku zrobiłaś sporo błędów. Aż się boję, co będzie się działo w treści.
[Linki]Bohaterowie – Nie dobrze. Opis wcale mnie nie zachęca. Jest sporo błędów. Nienawidzę oglądać zdjęć w zakładce o bohaterach. Powinnaś ich tak opisać, by zdjęcie nie było potrzebne. Zabierasz czytelnikowi możliwość wyobrażenia sobie ich wyglądu. Nie będę wypisywać tutaj tych błędów, bo jest zdecydowanie za dużo. Przeważnie są to literówki i całkowicie pozbawione sensu zdania. Nie rozumiem, jak miecz może być w męskim stroju (opis głównej bohaterki). Jak można być prawie gwałcicielem (Jon Sow)? Albo ktoś jest w stanie to zrobić, albo nie. Nie pojmuję Twojego toku rozumowania. Napisałaś, że ten bohater nie jest godny uwagi, i że już nic więcej na jego temat nie napiszesz. Skoro jest tak beznadziejny, to po co umieściłaś go w Swoim opowiadaniu. Mogłaś również opisać tą jego niegodną postawę. Opis Legolasa: „Ma długie włosy i seksowne uszy, ale przynudza i nie żyje” sprawił, że nie mogę przestać się śmiać. Najpierw piszesz, jaki to on nie jest wspaniały, a zaraz potem stwierdzasz, że przynudza. Poza tym nie powinnaś ujawniać czytelnikowi, co zrobią bohaterowie itp. Wszystko powinno okazać się podczas czytania opowiadania.
[Linki]Ocenialnie – Pozgłaszałaś się do ogromnej ilości ocenialni. Na szczęście jest link do Raju Ocen.
[Linki]Opowiadania – Wszystko, co czytasz. Muszę powiedzieć, że nie ma tego zbyt dużo, a niektóre z tych opowiadań okryły się złą sławą. Nie ważne. Przecież możesz czytać co Ci się tylko podoba.
Proponuję usunąć tytuł zakładki (Linki) i zostawić same podtytuły (Bohaterowie, Ocenialnie, Opowiadania).
Statystyka – Jak na 22 rozdziały masz strasznie mało wyświetleń stron, ale za to sporo komentarzy. Widzę, że masz Swoich czytelników, a to jest przecież najważniejsze.
Księga gości – nie wiem, po co są te całe księgi. Ani to przydatne, ani fajne. Przecież zamiast się wpisać, można skomentować i też wszystko będzie w porządku. W każdym bądź razie. Nie jest źle.
7/15

Treść

a)Fabuła
W prologu piszesz: „Oto pierwszy rozdział”, co jest błędem rzeczowym, gdyż nie przedstawiasz czytelnikowi rozdziału, tylko prolog.
Tekst jest strasznie krótki, ale za to utrzymany w dość dobrej atmosferze. Czytelnik po prostu musi czytać dalej, gdyż ta wszechogarniająca groza nie pozwala przejść obok siebie obojętnie.
Rozdział pierwszy zaskoczył mnie, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu. Spodziewałam się akcji, grozy, krwi, a tu co? Szesnastolatka ucieka z pałacu przez okno i jedzie na swoim nowym koniu do pobliskiego lasu. Jakby to chociaż było fajnie opisane, to dałoby się przeczytać, ale w tej sytuacji jestem mocno zawiedziona.
Kolejny oklepany rozdział, oznaczony u Ciebie jako rozdział 2 okazał się kompletnym niewypałem. Wiem, że starasz się jak możesz, ale może najpierw przeczytaj kilka dobrych opowiadań, zajrzyj do słownika i poćwicz zanim coś napiszesz. Przecież dyslektycy też mogą korzystać ze słownika. Wyeliminujesz wtedy chociażby ortograficzne błędy.
W trzecim rozdziale na reszcie zaczyna się coś dziać. Oczywiście nie jest to wielka akcja, ale przynajmniej lepiej się czyta. Widzę, że masz pomysł na opowiadanie, ale nieumiejętnie go wykorzystujesz. Czy przed wstawieniem rozdziału na bloga czytasz go chociaż raz? Szczerze w to wątpię. Jeśli nie, zacznij. Wyłapiesz wtedy błędy, potknięcia, zobaczysz, czy to dobrze brzmi, a może nawet coś dopiszesz.
Czwarty rozdział jest strasznie dziwny i nielogiczny. Piszesz, że było tak ciemno, że nic nie było widać, ale Selena jakoś sobie poradziła i w tych ciemnościach potrafiła nawet zwinnie wyskoczyć przez okno. No proszę cię. To jest nie możliwe. Pod koniec rozdziału bohaterka zabija wampira, a czytelnik nie wie o co chodzi, gdyż nie opisałaś kompletnie nic. „Nagle poczułam w sobie ogromną moc a wszystko oświetliło czerwone światło. Zobaczyłam jak Wampir przewraca się i umarł.” Bohaterka zdołała go zabić, przebijając mieczem, a wystarczył jakiś bliżej nieokreślony przypływ mocy, o którym nikt nie miał pojęcia, żeby tak potężna istota po prostu zginęła.
W kolejnym fragmencie piszesz o jakimś chłopaku ze snu, który okazuje się wampirem. Jest jednak jedno ale. Nie było żadnego snu, a przynajmniej nie przedstawiłaś go w opowiadaniu. Nie powinnaś tak robić, gdyż czytelnik nie może się połapać o co chodzi i ma wrażenie, że coś go ominęło. Zawsze sprawdzaj, czy opisałaś jakieś wydarzenie, a jeśli nie, to szybko napraw błąd i dopisz je w najnowszym rozdziale. Tutaj również przyda się zwyczaj czytania tekstu przed jego umieszczeniem.
Seliandina, bo tak teraz nazywa się główna bohaterka, dowiaduje się, że jej przeznaczeniem jest być wampirem i nic sobie z tego nie robi. Nie wiem, czy jest tak głupia, by nie wiedzieć, co się dzieje, czy kompletnie nie obchodzi ją jej położenie i stan w jakim się znajduje. Informacje od chłopaka przyjęła tak, jakby to było oczywiste, a na koniec jeszcze dała mu się pocałować. Wydarzenia są nielogiczne, bo żadna normalna osoba by tego nie zrobiła. Nie wiem skąd wzięłaś pomysł na takich bohaterów, ale powiem, że naprawdę mi się to nie podoba.
Na reszcie jakiś opis! Co prawda nie ma tego zbyt dużo, ale przynajmniej wiem, jak wyglądały trzy sukienki, które mogła założyć na siebie bohaterka. Rozdział jak dotąd najdłuższy ze wszystkich i chyba najlepszy. Dalej robisz mnóstwo błędów. Powinnaś zatrudnić sobie betę. Spróbuj znaleźć kogoś odpowiedniego.
Widzę, że zawiesiłaś bloga na kilka miesięcy, ale w końcu zdecydowałaś się wrócić i po raz kolejny zapowiedziałaś mniejszą ilość błędów. Zobaczymy, co wyjdzie z tej Twojej obietnicy.
Rozdział siódmy, a właściwie scena siódma, bo w prawie każdym rozdziale mamy tylko jedną scenę, pokazuje nam spotkanie bohaterki z rodzicami. Sztuczniej już to nie mogło wyglądać. Na miejscu bohaterki nie zaufałabym tak szybko swoim nowym rodzicom, próbowałabym dojść do siebie po ciężkich przeżyciach i wszystko sobie poukładać. Przecież niecodziennie człowiek dowiaduje się, że ma rodziców, którzy są arystokratycznymi wampirami i od teraz musi porzucić całe swoje dotychczasowe życie, żeby zamieszkać w ich mrocznym, pełnym pajęczyn pałacu. Postaraj się zawsze stawać na miejscu bohaterki, wczuć się w jej emocje i przelać to na papier, jak najlepiej potrafisz.
W kolejnym, ósmym rozdziale poznajemy nową postać, a mianowicie Erica, który okazuje się być bratem Seliandiny. Jest typem faceta, która zawsze dostaje czego chce i gardzi wszystkimi dookoła. Naprawdę słabo pokazałaś jego charakter i zamiast ubarwić, zniszczyłaś ta postać. Mam nadzieję, że kolejnych rozdziałach naprawisz swoje błędy. Jamie i Seliandina znają się co najwyżej dwie godziny, a już się obejmują i niemalże całują. To jest niedorzeczne. Rozumiem, że chciała pocieszyć zagubionego w świecie chłopaka, ale bez przesady. Przecież wystarczyłyby dobre słowa. Nie musiała od razu przechodzić do rzeczy. Za szybko gonisz z akcją. Mogłabyś ją spowolnić, chociażby dodając kilka opisów uczuć i miejsc.
Rozdział dziewiąty był jak dotąd najlepszy i najdłuższy. Nie podobało mi się zachowanie Seliandiny. Nawet nie zna Jona, a już traktuje go z wyższością tak, jakby była kimś lepszym. Mogła chociaż z nim zatańczyć. Nie świadczy to o niej dobrze. Zasada panująca w ich świecie jest dosyć ciekawa. Każdy człowiek, który chce zostać wampirem musi przez 3 lata oddawać krew. Czy to nie trochę za długo? Jak często krew jest pobierana? Przecież jak straci jej zbyt dużo, umrze. Nie warto wchodzić w układy z wampirami.
Coraz bardziej lubię Erica. Mimo, że przedstawiasz go jako kompletnego idiotę, wydaje się ciekawą postacią. Znowu pojawił się opis. Tym razem był to pocałunek. Co prawda nie poświęciłaś na niego wielu słów, ale lepsze to niż nic. Coś czuję, że tej Daenerys podoba się Eric, a on, żeby zrobić jej na złość specjalnie zatańczył z Seliandiną. Pewnie w kolejnym rozdziale przeczytam coś o zemście.
Rozdział jedenasty to totalna porażka. Nie wiem, czy chciałaś dopiec fanom Zmierzchu, czy kierowałaś się osobistymi pobudkami, ale nie pokazałaś klasy. Wiem, że mogłaś wykreować ich jak Ci się podobało na potrzeby swojego opowiadania, ale nie powinnaś tego robić, bo zepsułaś jej jeszcze bardziej. Poza tym, jak mogłaś wstawić zdjęcia do opowiadania?! Jeśli nie umiesz tworzyć opisów, to nie rób nic, ale pod żadnym pozorem nie wstawiaj zdjęć. Traktuję to jak największą zbrodnię. Dlaczego nie opisałaś tego, co widzisz na zdjęciu? Powinnaś pozostawić czytelnikowi możliwość wyobrażenia sobie wszystkiego, co opisujesz, a ty mu to po prostu zabrałaś. Jedyne co mi się podobało to to , że Seliandina na reszcie pokazała kto tu rządzi.
Muszę powiedzieć, że już nie lubię Seliandiny. Rozpacza tylko dlatego, że Jamie przypomniał, że jest jej strażnikiem. Nie wydaje mi się, by tylko udawała taką głupią. Nie wiem, czy chciałaś by taka była, ale jeśli miałaś zamiar uczynić jej godną uwagi bohaterkę, kompletnie Ci to nie wyszło. Od kiedy dziewczyna, która zabiła najsilniejszego wampira, a sama jest księżniczką swojej rasy jest słabsza od wilkołaka, który zwija się z bólu po ugodzeniu mieczem? Przecież jeśliby chciała, sama mogłaby obronić się przed Jonem. Dlaczego więc tego nie zrobiła? Czyżby czekała na księcia w postaci Jamiego, na którego tak narzekała chwilę temu?
W kolejnym rozdziale pojawiła się scena erotyczna, którą nawet można określić tym mianem. Co, jak co, ale to jest właśnie jedyne, co wychodzi Ci najlepiej. Spodziewałam się oklepanych dwóch zdań, a tu praktycznie cały rozdział poświęciłaś na opis. To mi się podoba. Może nie warto było od razu się zniechęcać.
W czternastym rozdziale mamy pierwsze morderstwo. Powiem tylko, że nie wysiliłaś się, żeby opisać chociażby wygląda ciała, nie mówiąc już o uczuciach bohaterki. Tekst jak dotąd najdłuższy ze wszystkich i chyba najlepszy. Była też mała sprzeczka między Daenerys a Seliandiną. Mam wrażenie, że na siłę chcesz skłócić te postacie. Może spróbowałabyś dodać coś żywszego, jakiś niespodziewany zwrot akcji lub coś podobnego. Na pewno nie zaszkodziłabyś opowiadaniu, tylko je wzmocniła. Za to spotkanie z Erikiem było jak najbardziej udane. Po prostu musiałam Cię pochwalić.
Kolejny rozdział nie pokazuje nic więcej, jak tylko próżność głównej bohaterki. Gość przyjęcia właśnie został zamordowany, a ona uważa, że to właśnie nią w tej chwili wszyscy powinni się zajmować. Następnie wchodzi do baru tylko po to, by poznać jakiegoś przystojnego mężczyznę, chociaż nadal podoba jej się Jamie. Zauważyłam również nawiązanie do Harry’ego Potter’a. Napisałaś o ulicy Przekątnej, do której prowadzi kilka przejść znajdujących się w różnych miejscach Wenecji. W książce o przygodach Harry’ego było bardzo podobnie tyle, że tam ulica nazywała się Pokątna i nie miała nic wspólnego z Wenecją. Po raz wtóry dodajesz zdjęcia zamiast opisów, co działa na Twoją niekorzyść.
Po pierwsze, kolejny raz powiem, jaka to ta Twoja Seliandina jest próżna. Patrząc na facetów zwraca uwagę tylko na wygląd, a nic poza nim jej nie obchodzi. Po drugie, dziwi mnie zachowanie Draco. Goście przychodzą do restauracji, a on nawet nie pozwala im czegoś zamówić, tylko stwierdza, że przyniesie im pierogi. No proszę cię, to po prostu nierealne. Widzę też, że Seliandina uważa, że wszyscy wokół niej są nudni i nie warci uwagi, za to ona jest najpiękniejsza, najlepsza we wszystkim i grzechem jest przejść obok niej nie zaszczycając jej nawet jednym spojrzeniem. Taką denerwującą bohaterką nie przyciągniesz czytelników, wręcz przeciwnie.
Jak możesz pisać, że sklepy są ważniejsze od ciekawych debat politycznych i nie tylko? Wiem, że każdy ma inny gust, ale to już przesada. Za to podoba mi się opis Diamentowych Balkonów, chyba jedyny w tym rozdziale. Szkoda tylko, że nie napisałaś jak wyglądają poszczególne zwierzęta, które wymieniałaś w Ogonie Salamandry. Rozdział byłby dłuższy i zdecydowanie ciekawszy. Mogłaś powymyślać najróżniejsze rzeczy, jakie to one nie są straszne, czego nie potrafią. Chyba wiesz o co mi chodzi.
Kolejny rozdział skupia się przede wszystkim na sukienkach, jakie kupiły sobie Seliandina i Arwena oraz na morderstwie Legolasa. Padłam, jak dowiedziałam się, że dla Czar-Wenecji działa Sherlock Holmes. Aż boję się pomyśleć, czego Ty jeszcze nie wymyślisz. Przyznam, że zaskoczyłaś mnie, ale o to właśnie chodzi. Przecież, żeby utrzymać czytelników, trzeba ich ciągle zaskakiwać czymś nowym. Znowu te zdjęcia, które strasznie mnie irytują. Koniecznie z tym skończ.
Rozdział dziewiętnasty, czytam i myślę, czemu to się tak długo ciągnie? Jedyne, co mi się w nim podobało, to opis pocałunku Aragorna i Seliandiny. Widzę, że zapożyczasz sobie coraz więcej postaci z innych dzieł, ale nie mam nic przeciwko. Osobiście nie przepadam za takimi opowiadaniami, ale ni uznaję tego jako błąd. Przynajmniej możesz wykazać się kreatywnością. A, i jeszcze jedno! Jakoś nie wyobrażam sobie Snape’a zapraszającego elfa na biszkopty i sok pomarańczowy, ale jak widzę w Twoim opowiadaniu wszystko może się zdarzyć.
W rozdziale dwudziestym na siłę starasz się pisać pięknym, epickim językiem. Czasami Ci to wychodzi, ale zwykle w ogóle nie pasuje do ogólnej treści i charakteru opowiadania. Najlepiej pisz swoim własnym stylem tak, jak Ci wygodnie. Wtedy opowiadanie będzie ciekawsze i przyciągnie zdecydowanie więcej czytelników.
„uświadomiłam sobie, że Jaime nie wyglądał na zachwyconego” – Seliandina musi być bardzo inteligentna, gdy dopiero po kilkunastu okrążeniach przejechanych konno uświadamia sobie, że gdy zdradziła chłopaka, ten nie był zachwycony. No, normalnie niesamowita inteligencja.
Powiem jeszcze, że nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń, jeśli chodzi o Holmsa. Myślałam, że będzie tylko poboczną postacią, która pomoże rozwiązać zagadkę morderstwa, a tu taka niespodzianka. Ciekawe tylko, po co mu ten naparstek. Chciał się wzbogacić, czy może chodziło o coś więcej?
W kolejnym rozdziale piszesz, że Aragorn wykorzystał Seliandinę w bibliotece, a tak naprawdę, to ona wykorzystała jego. Sama rzuciła się, żeby jak najszybciej go pocałować, a teraz wszystkich za to obwinia.
„To drugie też było nudne, ponieważ było nużące i nudne.” – Jak coś może być nudne, dlatego że jest nudne? Nie potrafię wyjaśnić sensu tego zdania i założę się, że ty też nie będziesz w stanie logicznie mi tego wytłumaczyć.
Powiem jeszcze, że Nathaniel miał całkowitą rację wygarniając Seliandinie wszystko to, co ja pisałam wcześniej w ocenie. Czytając ten rozdział wiem, że specjalnie zrobiłaś z bohaterki nieskromną, pyszną osobę. Zastanawiam się, dlaczego. Żeby nie zdobyła sympatii czytelników, czy też może po prostu chciałaś, by opowiadanie odpychało od głównych postaci i skłaniało nas do tych pobocznych, o których niemalże nic nie wiemy?
Na końcu trzeba było kogoś uśmiercić. Padło na Achaję. Trucizna w napojach była całkowitym zaskoczeniem, ale chyba przecież nie tylko ona skosztowała przysmaku? Czy inni też zaczną umierać? A może trucizna była tylko w jej kielichu? Kto i po co chciał ją otruć? Myślę, że nigdy nie poznam odpowiedzi na te pytanie chyba, że pozytywnie mnie zaskoczysz i zagłębisz się nieco bardziej w ten wątek.
Zachowanie bohaterów jest co najmniej dziwne. Widać, że ktoś chce wszystkich wymordować, a oni jak gdyby nigdy nic dalej spacerują i rozmawiają ze sobą na rozmaite tematy. Zamiast przygotowywać plan obronny i starać się jak najszybciej schwytać mordercę oni najzwyczajniej w świecie nic sobie z tego nie robią. Kompletnie nie mogę pojąć ich postępowania.
Seliandina znowu wszystkich całuje, a potem leci na spacerek z Jamiem. Jej kolejną ofiarą okazał się Marco z duszą poety. Widocznie bohaterka bardzo lubi pocieszać smutnych, przystojnych mężczyzn.
Rozdział ostatni zakończyłaś dość ciekawie, więc myślę, że kolejny nie zawiedzie czytelników.
Mimo ogromu błędów, widzę, że starasz się pisać dobrze i z rozdziału na rozdział wychodzi Ci to coraz lepiej. Poćwicz trochę, przeczytaj kilka naprawdę dobrych książek, a stworzysz świetne opowiadanie.

b)Opisy i dialogi
Opisy w Twoim opowiadaniu praktycznie nie istnieją, a jeśli już się pojawią, to albo bardzo ubogie, albo nielogiczne i błędnie zapisane. To jest właśnie to, nad czym powinnaś najbardziej się skupić pisząc kolejne rozdziały. Jeśli piszesz, że Seliandina założyła czerwoną sukienkę i przejrzała się w lustrze, nie jest to błędne, ale mogłabyś napisać, że włożyła na siebie, piękną, haftowaną, wykonaną z czerwonego atłasu suknię, obszytą gdzieniegdzie mnóstwem malutkich perełek. Rozumiesz chyba o co mi chodzi?
Dialogi gdzieś tam się pojawiają. Zazwyczaj jednak są błędnie zapisane. Nie potrafisz za ich pomocą oddać uczuć czy nawet tonu głosu bohatera. Wszystko wydaje się takie sztuczne, matowe. Nie będę się więcej rozpisywać, tylko odeślę Cię do przeczytania pewnego poradnika: http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/

c)Kreacja bohaterów
Bohaterowie są, ale równie dobrze mogłoby ich nie być. Nie wprowadzają niczego nowego do opowiadania. Od czasu do czasu ktoś umrze, napadnie drugiego, czy pocałuje się z Seliandiną. To nie są postacie, tylko papierowe marionetki, którymi kierujesz tak, by jakoś przetrwać kolejny rozdział. Nie potrafię utożsamić się z żadnym z nich. Są całkowicie nieludzcy, wyprani z jakichkolwiek uczuć, czy odruchów.
Chociażby Seliandina. Nie powiem o niej nic więcej, oprócz tego, że jest pustą próżną lalunią, która uważa, że zawsze jest najważniejsza. To jest przecież główna bohaterka. To właśnie ona powinna być najlepiej wykreowana.
Żeby lepiej pisać, wczuj się w bohaterów. Co na ich miejscu zrobiłabyś w danej sytuacji? Co być powiedziała? W ten sposób sprawisz, że będą bardziej ludzcy i niejeden czytelnik będzie mógł się  z nimi utożsamić.

d)Oryginalność i styl pisania
Muszę przyznać, że Twoje opowiadanie jest na swój sposób oryginalne. Mimo tego, że zapożyczyłaś niektóre postacie z innych dzieł, połączyłaś to wszystko w coś tylko Twojego. To jest właśnie jeden z naprawdę niewielu plusów.
Właściwie nie masz swojego stylu pisania. Na początku pisałaś w ten sposób: „Było rano. Wstałam i poszłam na śniadanie. Potem pojeździłam na koniu i wróciłam do zamku. Koniec.” Z rozdziału na rozdział zaczęłaś jednak bardziej rozbudowywać zdania i wprowadzać minimalistyczne opisy. W końcowych rozdziałach na siłę chciałaś pisać niczym poetka i wprowadzałaś najrozmaitsze porównania. Nie było to błędem, ale czułam, że o wiele lepiej pisało Ci się na początku. To tylko moje zdanie, ale jak już mówiłam, pisz tak, jak Ci wygodnie.
5/25

Dodatkowe punkty

Mogę przyznać tylko jeden punkt, tak na zachętę. Wierzę w to, że poprawisz to opowiadanie i zrobisz z niego coś naprawdę dobrego. Mam nadzieję, że sześć stron oceny nie pójdzie na marne i autorka weźmie sobie ją do serca.
1/5

Ocena:  Brązowa szarfa (17/50)

Nie wypisywałam błędów, gdyż oceniam blog osoby z dysleksją. 

5 komentarzy:

  1. Raju, jak przeczytałam o tych pierogach, to od razu przypomniałam sobie "Hermionę w zespole". Niezbyt miłe skojarzenie, ale widzę, że blog lepszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog zdecydowanie lepszy, ale jednak mogło być lepiej.

      Usuń
  2. Dopiero teraz znalazłam chwilkę na skomentowanie oceny. Powiem krótko: nie spodziewałam się cudów, ale to mnie przerosło. Czy naprawdę tak bardzo nie widać, że to opowiadanko to jeden wielki żart?

    Pozdrawiam
    Ałtoreczka ocenionego blogaska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo to widać. Przeczytałam wszystko, ale nigdzie ani wzmianki o prowokacji.

      Usuń
    2. Napisałaś tyle rozdziałów od tak, dla żartów? To bezsensu, przynajmniej mogłabyś być szczera i podziękować za pracę oceniającej tego bloga. Jeśli traktujesz to jak żart to po co w ogóle zakładałaś bloga.
      Nie mogłam się powstrzymać żeby tego nie skomentować.

      Usuń