Autorka:
Seliandina
Wiek: 16
Data zgłoszenia:
19 września
Oceniająca:
MissBloody
Pierwsze wrażenie
Adres (seliandina-milosc-silniejsza-niż-krew) jest
zdecydowanie za długi. Jeśli koniecznie chcesz, żeby taki był, to chociaż usuń
z niego swój nick. Będzie krótszy i łatwiejszy do zapamiętania. Jestem niemalże
przekonana, że drugą część wymyśliłaś sama. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z
takim określeniem. Zawsze słyszy się tylko: „Miłość silniejsza niż strach”.
Bardzo podoba mi się to porównanie do krwi. Coś czuję, że trafiłaś w moje
gusta.
Belka głosi: „Najlepsze co może podarować człowiek po
krwi, to łza”. Ten piękny cytat wyszedł z ust Alphonse de Lamartine (nie mam
pojęcia, jak się to odmienia). Znalazłam jeden błąd, a mianowicie przed „co”
powinien znajdować się przecinek. Reszta jest całkowicie w porządku.
Mamy już krew i łzy, a także niezwyciężoną miłość. Z
reguły nie lubię czytać o miłości, ale kiedy pomieszasz ją z krwią, zawsze może
wyjść coś ciekawego. Myślę, że łzy symbolizują cierpienie. Może
nieodwzajemniona, zakazana miłość?
4/5
Szata graficzna
Ciężko tu mówić o jakiejkolwiek grafice. Szablon po prostu
ściągnęłaś z onetowskiego katalogu. Wiesz ile osób ma taki sam? Naprawdę bardzo
dużo. Na Twoim miejscu postawiłabym na oryginalność. Zawsze możesz zamówić
szablon w jednej z wielu szablonarni. Wtedy blog będzie estetyczny i na pewno
przyciągnie wielu czytelników. Na belce widzimy dwa napisy: „Miłość jest
silniejsza od krwi…” i „Miłość w jednej chwili potrafi całkowicie zmienić
człowieka. Paulo Coelho.” Po pierwsze, zdecyduj się na jeden, bo jak na razie
jest tego zdecydowanie za dużo, a po drugie w cytacie Coelho nie stawiaj
kropki, tylko przed imieniem autora postaw myślnik i zakończ bez żadnego znaku
interpunkcyjnego, czyli: „Miłość w jednej chwili potrafi całkowicie zmienić
człowieka - Paulo Coelho”.
Kolory bardzo mi się podobają. Wiem, że nie ma nic
niezwykłego w czarnym i czerwonym, ale jednak trafiłaś w moje ulubione. Ten
kwiatek w nagłówku dodaje do wszystkiego odrobiny niewinności. Może to właśnie
on symbolizuje tą czystą miłość, o której tak piszesz w adresie, belce i na
nagłówku. Czcionka tekstu jest trochę za duża, ale przynajmniej czytelna i nie
trzeba nadwyrężać oczu. Linki również pasują do całości. Ładnie kontrastują z
czarnym tłem i świetnie prezentują się z tym białym kwiatkiem.
Teraz trochę o podstronach.
teraz - Nie mam
pojęcia po co ci kalendarz. Wyrzuć go, bo tylko zagraca ogólny wygląd, a
przecież każdy i tak wie, którego dzisiaj mamy. Jeśli już koniecznie chcesz go
mieć, to proponuję albo usunąć tytuł, albo zacząć go z wielkiej litery.
Oto ja… - Piszesz, że masz na imię Seliandina i tym samym
wprowadzasz czytelnika w błąd. Oczywiście później wszystko prostujesz, ale
mogłaś od razu napisać, że posługujesz się nickiem Seliandina. Krótko, zwięźle
i na temat. Nie będę wypisywać błędów, bo jesteś dyslektyczką. Zauważyłam
jednak jeden rzeczowy, na który nie powinnaś sobie pozwolić:
„Mój blog będzie dział się w starożytnych Włochach” - „Akcja opowiadanie
rozgrywać się będzie w starożytnych Włoszech”
Blog nie może „się dziać”. To nielogiczne, pozbawione
sensu określenie. Już na początku zrobiłaś sporo błędów. Aż się boję, co będzie
się działo w treści.
[Linki]Bohaterowie – Nie dobrze. Opis wcale mnie nie
zachęca. Jest sporo błędów. Nienawidzę oglądać zdjęć w zakładce o bohaterach.
Powinnaś ich tak opisać, by zdjęcie nie było potrzebne. Zabierasz czytelnikowi
możliwość wyobrażenia sobie ich wyglądu. Nie będę wypisywać tutaj tych błędów,
bo jest zdecydowanie za dużo. Przeważnie są to literówki i całkowicie
pozbawione sensu zdania. Nie rozumiem, jak miecz może być w męskim stroju (opis
głównej bohaterki). Jak można być prawie gwałcicielem (Jon Sow)? Albo ktoś jest
w stanie to zrobić, albo nie. Nie pojmuję Twojego toku rozumowania. Napisałaś,
że ten bohater nie jest godny uwagi, i że już nic więcej na jego temat nie
napiszesz. Skoro jest tak beznadziejny, to po co umieściłaś go w Swoim
opowiadaniu. Mogłaś również opisać tą jego niegodną postawę. Opis Legolasa: „Ma
długie włosy i seksowne uszy, ale przynudza i nie żyje” sprawił, że nie mogę
przestać się śmiać. Najpierw piszesz, jaki to on nie jest wspaniały, a zaraz
potem stwierdzasz, że przynudza. Poza tym nie powinnaś ujawniać czytelnikowi,
co zrobią bohaterowie itp. Wszystko powinno okazać się podczas czytania
opowiadania.
[Linki]Ocenialnie – Pozgłaszałaś się do ogromnej ilości
ocenialni. Na szczęście jest link do Raju Ocen.
[Linki]Opowiadania – Wszystko, co czytasz. Muszę
powiedzieć, że nie ma tego zbyt dużo, a niektóre z tych opowiadań okryły się
złą sławą. Nie ważne. Przecież możesz czytać co Ci się tylko podoba.
Proponuję usunąć tytuł zakładki (Linki) i zostawić same
podtytuły (Bohaterowie, Ocenialnie, Opowiadania).
Statystyka – Jak na 22 rozdziały masz strasznie mało
wyświetleń stron, ale za to sporo komentarzy. Widzę, że masz Swoich
czytelników, a to jest przecież najważniejsze.
Księga gości – nie wiem, po co są te całe księgi. Ani to
przydatne, ani fajne. Przecież zamiast się wpisać, można skomentować i też
wszystko będzie w porządku. W każdym bądź razie. Nie jest źle.
7/15
Treść
a)Fabuła
W prologu piszesz: „Oto pierwszy rozdział”, co jest
błędem rzeczowym, gdyż nie przedstawiasz czytelnikowi rozdziału, tylko prolog.
Tekst jest strasznie krótki, ale za to utrzymany w dość
dobrej atmosferze. Czytelnik po prostu musi czytać dalej, gdyż ta
wszechogarniająca groza nie pozwala przejść obok siebie obojętnie.
Rozdział pierwszy zaskoczył mnie, ale w negatywnym tego
słowa znaczeniu. Spodziewałam się akcji, grozy, krwi, a tu co? Szesnastolatka
ucieka z pałacu przez okno i jedzie na swoim nowym koniu do pobliskiego lasu.
Jakby to chociaż było fajnie opisane, to dałoby się przeczytać, ale w tej
sytuacji jestem mocno zawiedziona.
Kolejny oklepany rozdział, oznaczony u Ciebie jako
rozdział 2 okazał się kompletnym niewypałem. Wiem, że starasz się jak możesz,
ale może najpierw przeczytaj kilka dobrych opowiadań, zajrzyj do słownika i
poćwicz zanim coś napiszesz. Przecież dyslektycy też mogą korzystać ze
słownika. Wyeliminujesz wtedy chociażby ortograficzne błędy.
W trzecim rozdziale na reszcie zaczyna się coś dziać.
Oczywiście nie jest to wielka akcja, ale przynajmniej lepiej się czyta. Widzę,
że masz pomysł na opowiadanie, ale nieumiejętnie go wykorzystujesz. Czy przed
wstawieniem rozdziału na bloga czytasz go chociaż raz? Szczerze w to wątpię.
Jeśli nie, zacznij. Wyłapiesz wtedy błędy, potknięcia, zobaczysz, czy to dobrze
brzmi, a może nawet coś dopiszesz.
Czwarty rozdział jest strasznie dziwny i nielogiczny.
Piszesz, że było tak ciemno, że nic nie było widać, ale Selena jakoś sobie
poradziła i w tych ciemnościach potrafiła nawet zwinnie wyskoczyć przez okno.
No proszę cię. To jest nie możliwe. Pod koniec rozdziału bohaterka zabija
wampira, a czytelnik nie wie o co chodzi, gdyż nie opisałaś kompletnie nic. „Nagle poczułam w sobie ogromną moc a
wszystko oświetliło czerwone światło. Zobaczyłam jak Wampir przewraca się i
umarł.” Bohaterka zdołała go zabić, przebijając mieczem, a wystarczył jakiś
bliżej nieokreślony przypływ mocy, o którym nikt nie miał pojęcia, żeby tak
potężna istota po prostu zginęła.
W kolejnym fragmencie piszesz o jakimś chłopaku ze snu,
który okazuje się wampirem. Jest jednak jedno ale. Nie było żadnego snu, a
przynajmniej nie przedstawiłaś go w opowiadaniu. Nie powinnaś tak robić, gdyż
czytelnik nie może się połapać o co chodzi i ma wrażenie, że coś go ominęło.
Zawsze sprawdzaj, czy opisałaś jakieś wydarzenie, a jeśli nie, to szybko napraw
błąd i dopisz je w najnowszym rozdziale. Tutaj również przyda się zwyczaj
czytania tekstu przed jego umieszczeniem.
Seliandina, bo tak teraz nazywa się główna bohaterka,
dowiaduje się, że jej przeznaczeniem jest być wampirem i nic sobie z tego nie
robi. Nie wiem, czy jest tak głupia, by nie wiedzieć, co się dzieje, czy
kompletnie nie obchodzi ją jej położenie i stan w jakim się znajduje.
Informacje od chłopaka przyjęła tak, jakby to było oczywiste, a na koniec
jeszcze dała mu się pocałować. Wydarzenia są nielogiczne, bo żadna normalna
osoba by tego nie zrobiła. Nie wiem skąd wzięłaś pomysł na takich bohaterów,
ale powiem, że naprawdę mi się to nie podoba.
Na reszcie jakiś opis! Co prawda nie ma tego zbyt dużo,
ale przynajmniej wiem, jak wyglądały trzy sukienki, które mogła założyć na
siebie bohaterka. Rozdział jak dotąd najdłuższy ze wszystkich i chyba
najlepszy. Dalej robisz mnóstwo błędów. Powinnaś zatrudnić sobie betę. Spróbuj
znaleźć kogoś odpowiedniego.
Widzę, że zawiesiłaś bloga na kilka miesięcy, ale w końcu
zdecydowałaś się wrócić i po raz kolejny zapowiedziałaś mniejszą ilość błędów.
Zobaczymy, co wyjdzie z tej Twojej obietnicy.
Rozdział siódmy, a właściwie scena siódma, bo w prawie
każdym rozdziale mamy tylko jedną scenę, pokazuje nam spotkanie bohaterki z
rodzicami. Sztuczniej już to nie mogło wyglądać. Na miejscu bohaterki nie
zaufałabym tak szybko swoim nowym rodzicom, próbowałabym dojść do siebie po
ciężkich przeżyciach i wszystko sobie poukładać. Przecież niecodziennie
człowiek dowiaduje się, że ma rodziców, którzy są arystokratycznymi wampirami i
od teraz musi porzucić całe swoje dotychczasowe życie, żeby zamieszkać w ich
mrocznym, pełnym pajęczyn pałacu. Postaraj się zawsze stawać na miejscu
bohaterki, wczuć się w jej emocje i przelać to na papier, jak najlepiej
potrafisz.
W kolejnym, ósmym rozdziale poznajemy nową postać, a
mianowicie Erica, który okazuje się być bratem Seliandiny. Jest typem faceta,
która zawsze dostaje czego chce i gardzi wszystkimi dookoła. Naprawdę słabo
pokazałaś jego charakter i zamiast ubarwić, zniszczyłaś ta postać. Mam
nadzieję, że kolejnych rozdziałach naprawisz swoje błędy. Jamie i Seliandina
znają się co najwyżej dwie godziny, a już się obejmują i niemalże całują. To
jest niedorzeczne. Rozumiem, że chciała pocieszyć zagubionego w świecie
chłopaka, ale bez przesady. Przecież wystarczyłyby dobre słowa. Nie musiała od
razu przechodzić do rzeczy. Za szybko gonisz z akcją. Mogłabyś ją spowolnić,
chociażby dodając kilka opisów uczuć i miejsc.
Rozdział dziewiąty był jak dotąd najlepszy i najdłuższy.
Nie podobało mi się zachowanie Seliandiny. Nawet nie zna Jona, a już traktuje
go z wyższością tak, jakby była kimś lepszym. Mogła chociaż z nim zatańczyć.
Nie świadczy to o niej dobrze. Zasada panująca w ich świecie jest dosyć
ciekawa. Każdy człowiek, który chce zostać wampirem musi przez 3 lata oddawać
krew. Czy to nie trochę za długo? Jak często krew jest pobierana? Przecież jak
straci jej zbyt dużo, umrze. Nie warto wchodzić w układy z wampirami.
Coraz bardziej lubię Erica. Mimo, że przedstawiasz go
jako kompletnego idiotę, wydaje się ciekawą postacią. Znowu pojawił się opis.
Tym razem był to pocałunek. Co prawda nie poświęciłaś na niego wielu słów, ale
lepsze to niż nic. Coś czuję, że tej Daenerys podoba się Eric, a on, żeby
zrobić jej na złość specjalnie zatańczył z Seliandiną. Pewnie w kolejnym
rozdziale przeczytam coś o zemście.
Rozdział jedenasty to totalna porażka. Nie wiem, czy
chciałaś dopiec fanom Zmierzchu, czy kierowałaś się osobistymi pobudkami, ale
nie pokazałaś klasy. Wiem, że mogłaś wykreować ich jak Ci się podobało na
potrzeby swojego opowiadania, ale nie powinnaś tego robić, bo zepsułaś jej
jeszcze bardziej. Poza tym, jak mogłaś wstawić zdjęcia do opowiadania?! Jeśli
nie umiesz tworzyć opisów, to nie rób nic, ale pod żadnym pozorem nie wstawiaj
zdjęć. Traktuję to jak największą zbrodnię. Dlaczego nie opisałaś tego, co widzisz
na zdjęciu? Powinnaś pozostawić czytelnikowi możliwość wyobrażenia sobie
wszystkiego, co opisujesz, a ty mu to po prostu zabrałaś. Jedyne co mi się
podobało to to , że Seliandina na reszcie pokazała kto tu rządzi.
Muszę powiedzieć, że już nie lubię Seliandiny. Rozpacza
tylko dlatego, że Jamie przypomniał, że jest jej strażnikiem. Nie wydaje mi
się, by tylko udawała taką głupią. Nie wiem, czy chciałaś by taka była, ale
jeśli miałaś zamiar uczynić jej godną uwagi bohaterkę, kompletnie Ci to nie
wyszło. Od kiedy dziewczyna, która zabiła najsilniejszego wampira, a sama jest
księżniczką swojej rasy jest słabsza od wilkołaka, który zwija się z bólu po
ugodzeniu mieczem? Przecież jeśliby chciała, sama mogłaby obronić się przed
Jonem. Dlaczego więc tego nie zrobiła? Czyżby czekała na księcia w postaci
Jamiego, na którego tak narzekała chwilę temu?
W kolejnym rozdziale pojawiła się scena erotyczna, którą
nawet można określić tym mianem. Co, jak co, ale to jest właśnie jedyne, co
wychodzi Ci najlepiej. Spodziewałam się oklepanych dwóch zdań, a tu praktycznie
cały rozdział poświęciłaś na opis. To mi się podoba. Może nie warto było od
razu się zniechęcać.
W czternastym rozdziale mamy pierwsze morderstwo. Powiem
tylko, że nie wysiliłaś się, żeby opisać chociażby wygląda ciała, nie mówiąc
już o uczuciach bohaterki. Tekst jak dotąd najdłuższy ze wszystkich i chyba
najlepszy. Była też mała sprzeczka między Daenerys a Seliandiną. Mam wrażenie,
że na siłę chcesz skłócić te postacie. Może spróbowałabyś dodać coś żywszego,
jakiś niespodziewany zwrot akcji lub coś podobnego. Na pewno nie zaszkodziłabyś
opowiadaniu, tylko je wzmocniła. Za to spotkanie z Erikiem było jak najbardziej
udane. Po prostu musiałam Cię pochwalić.
Kolejny rozdział nie pokazuje nic więcej, jak tylko
próżność głównej bohaterki. Gość przyjęcia właśnie został zamordowany, a ona
uważa, że to właśnie nią w tej chwili wszyscy powinni się zajmować. Następnie
wchodzi do baru tylko po to, by poznać jakiegoś przystojnego mężczyznę, chociaż
nadal podoba jej się Jamie. Zauważyłam również nawiązanie do Harry’ego Potter’a.
Napisałaś o ulicy Przekątnej, do której prowadzi kilka przejść znajdujących się
w różnych miejscach Wenecji. W książce o przygodach Harry’ego było bardzo
podobnie tyle, że tam ulica nazywała się Pokątna i nie miała nic wspólnego z Wenecją.
Po raz wtóry dodajesz zdjęcia zamiast opisów, co działa na Twoją niekorzyść.
Po pierwsze, kolejny raz powiem, jaka to ta Twoja
Seliandina jest próżna. Patrząc na facetów zwraca uwagę tylko na wygląd, a nic
poza nim jej nie obchodzi. Po drugie, dziwi mnie zachowanie Draco. Goście
przychodzą do restauracji, a on nawet nie pozwala im czegoś zamówić, tylko
stwierdza, że przyniesie im pierogi. No proszę cię, to po prostu nierealne. Widzę
też, że Seliandina uważa, że wszyscy wokół niej są nudni i nie warci uwagi, za
to ona jest najpiękniejsza, najlepsza we wszystkim i grzechem jest przejść obok
niej nie zaszczycając jej nawet jednym spojrzeniem. Taką denerwującą bohaterką
nie przyciągniesz czytelników, wręcz przeciwnie.
Jak możesz pisać, że sklepy są ważniejsze od ciekawych
debat politycznych i nie tylko? Wiem, że każdy ma inny gust, ale to już
przesada. Za to podoba mi się opis Diamentowych Balkonów, chyba jedyny w tym
rozdziale. Szkoda tylko, że nie napisałaś jak wyglądają poszczególne zwierzęta,
które wymieniałaś w Ogonie Salamandry. Rozdział byłby dłuższy i zdecydowanie
ciekawszy. Mogłaś powymyślać najróżniejsze rzeczy, jakie to one nie są straszne,
czego nie potrafią. Chyba wiesz o co mi chodzi.
Kolejny rozdział skupia się przede wszystkim na
sukienkach, jakie kupiły sobie Seliandina i Arwena oraz na morderstwie
Legolasa. Padłam, jak dowiedziałam się, że dla Czar-Wenecji działa Sherlock
Holmes. Aż boję się pomyśleć, czego Ty jeszcze nie wymyślisz. Przyznam, że
zaskoczyłaś mnie, ale o to właśnie chodzi. Przecież, żeby utrzymać czytelników,
trzeba ich ciągle zaskakiwać czymś nowym. Znowu te zdjęcia, które strasznie
mnie irytują. Koniecznie z tym skończ.
Rozdział dziewiętnasty, czytam i myślę, czemu to się tak
długo ciągnie? Jedyne, co mi się w nim podobało, to opis pocałunku Aragorna i
Seliandiny. Widzę, że zapożyczasz sobie coraz więcej postaci z innych dzieł,
ale nie mam nic przeciwko. Osobiście nie przepadam za takimi opowiadaniami, ale
ni uznaję tego jako błąd. Przynajmniej możesz wykazać się kreatywnością. A, i
jeszcze jedno! Jakoś nie wyobrażam sobie Snape’a zapraszającego elfa na
biszkopty i sok pomarańczowy, ale jak widzę w Twoim opowiadaniu wszystko może
się zdarzyć.
W rozdziale dwudziestym na siłę starasz się pisać
pięknym, epickim językiem. Czasami Ci to wychodzi, ale zwykle w ogóle nie
pasuje do ogólnej treści i charakteru opowiadania. Najlepiej pisz swoim własnym
stylem tak, jak Ci wygodnie. Wtedy opowiadanie będzie ciekawsze i przyciągnie
zdecydowanie więcej czytelników.
„uświadomiłam
sobie, że Jaime nie wyglądał na zachwyconego” – Seliandina musi być bardzo inteligentna,
gdy dopiero po kilkunastu okrążeniach przejechanych konno uświadamia sobie, że
gdy zdradziła chłopaka, ten nie był zachwycony. No, normalnie niesamowita
inteligencja.
Powiem jeszcze, że nie spodziewałam się takiego obrotu
wydarzeń, jeśli chodzi o Holmsa. Myślałam, że będzie tylko poboczną postacią,
która pomoże rozwiązać zagadkę morderstwa, a tu taka niespodzianka. Ciekawe
tylko, po co mu ten naparstek. Chciał się wzbogacić, czy może chodziło o coś
więcej?
W kolejnym rozdziale piszesz, że Aragorn wykorzystał
Seliandinę w bibliotece, a tak naprawdę, to ona wykorzystała jego. Sama rzuciła
się, żeby jak najszybciej go pocałować, a teraz wszystkich za to obwinia.
„To drugie też było
nudne, ponieważ było nużące i nudne.” – Jak coś może być nudne, dlatego że
jest nudne? Nie potrafię wyjaśnić sensu tego zdania i założę się, że ty też nie
będziesz w stanie logicznie mi tego wytłumaczyć.
Powiem jeszcze, że Nathaniel miał całkowitą rację
wygarniając Seliandinie wszystko to, co ja pisałam wcześniej w ocenie. Czytając
ten rozdział wiem, że specjalnie zrobiłaś z bohaterki nieskromną, pyszną osobę.
Zastanawiam się, dlaczego. Żeby nie zdobyła sympatii czytelników, czy też może
po prostu chciałaś, by opowiadanie odpychało od głównych postaci i skłaniało
nas do tych pobocznych, o których niemalże nic nie wiemy?
Na końcu trzeba było kogoś uśmiercić. Padło na Achaję.
Trucizna w napojach była całkowitym zaskoczeniem, ale chyba przecież nie tylko
ona skosztowała przysmaku? Czy inni też zaczną umierać? A może trucizna była
tylko w jej kielichu? Kto i po co chciał ją otruć? Myślę, że nigdy nie poznam
odpowiedzi na te pytanie chyba, że pozytywnie mnie zaskoczysz i zagłębisz się
nieco bardziej w ten wątek.
Zachowanie bohaterów jest co najmniej dziwne. Widać, że
ktoś chce wszystkich wymordować, a oni jak gdyby nigdy nic dalej spacerują i
rozmawiają ze sobą na rozmaite tematy. Zamiast przygotowywać plan obronny i
starać się jak najszybciej schwytać mordercę oni najzwyczajniej w świecie nic
sobie z tego nie robią. Kompletnie nie mogę pojąć ich postępowania.
Seliandina znowu wszystkich całuje, a potem leci na
spacerek z Jamiem. Jej kolejną ofiarą okazał się Marco z duszą poety. Widocznie
bohaterka bardzo lubi pocieszać smutnych, przystojnych mężczyzn.
Rozdział ostatni zakończyłaś dość ciekawie, więc myślę,
że kolejny nie zawiedzie czytelników.
Mimo ogromu błędów, widzę, że starasz się pisać dobrze i
z rozdziału na rozdział wychodzi Ci to coraz lepiej. Poćwicz trochę, przeczytaj
kilka naprawdę dobrych książek, a stworzysz świetne opowiadanie.
b)Opisy i dialogi
Opisy w Twoim opowiadaniu praktycznie nie istnieją, a jeśli
już się pojawią, to albo bardzo ubogie, albo nielogiczne i błędnie zapisane. To
jest właśnie to, nad czym powinnaś najbardziej się skupić pisząc kolejne
rozdziały. Jeśli piszesz, że Seliandina założyła czerwoną sukienkę i przejrzała
się w lustrze, nie jest to błędne, ale mogłabyś napisać, że włożyła na siebie,
piękną, haftowaną, wykonaną z czerwonego atłasu suknię, obszytą gdzieniegdzie
mnóstwem malutkich perełek. Rozumiesz chyba o co mi chodzi?
Dialogi gdzieś tam się pojawiają. Zazwyczaj jednak są
błędnie zapisane. Nie potrafisz za ich pomocą oddać uczuć czy nawet tonu głosu
bohatera. Wszystko wydaje się takie sztuczne, matowe. Nie będę się więcej
rozpisywać, tylko odeślę Cię do przeczytania pewnego poradnika: http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/
c)Kreacja bohaterów
Bohaterowie są, ale równie dobrze mogłoby ich nie być.
Nie wprowadzają niczego nowego do opowiadania. Od czasu do czasu ktoś umrze,
napadnie drugiego, czy pocałuje się z Seliandiną. To nie są postacie, tylko
papierowe marionetki, którymi kierujesz tak, by jakoś przetrwać kolejny
rozdział. Nie potrafię utożsamić się z żadnym z nich. Są całkowicie nieludzcy,
wyprani z jakichkolwiek uczuć, czy odruchów.
Chociażby Seliandina. Nie powiem o niej nic więcej, oprócz
tego, że jest pustą próżną lalunią, która uważa, że zawsze jest najważniejsza.
To jest przecież główna bohaterka. To właśnie ona powinna być najlepiej
wykreowana.
Żeby lepiej pisać, wczuj się w bohaterów. Co na ich
miejscu zrobiłabyś w danej sytuacji? Co być powiedziała? W ten sposób sprawisz,
że będą bardziej ludzcy i niejeden czytelnik będzie mógł się z nimi utożsamić.
d)Oryginalność i styl pisania
Muszę przyznać, że Twoje opowiadanie jest na swój sposób
oryginalne. Mimo tego, że zapożyczyłaś niektóre postacie z innych dzieł,
połączyłaś to wszystko w coś tylko Twojego. To jest właśnie jeden z naprawdę
niewielu plusów.
Właściwie nie masz swojego stylu pisania. Na początku
pisałaś w ten sposób: „Było rano. Wstałam i poszłam na śniadanie. Potem
pojeździłam na koniu i wróciłam do zamku. Koniec.” Z rozdziału na rozdział zaczęłaś
jednak bardziej rozbudowywać zdania i wprowadzać minimalistyczne opisy. W
końcowych rozdziałach na siłę chciałaś pisać niczym poetka i wprowadzałaś
najrozmaitsze porównania. Nie było to błędem, ale czułam, że o wiele lepiej
pisało Ci się na początku. To tylko moje zdanie, ale jak już mówiłam, pisz tak,
jak Ci wygodnie.
5/25
Dodatkowe punkty
Mogę przyznać tylko jeden punkt, tak na zachętę. Wierzę w
to, że poprawisz to opowiadanie i zrobisz z niego coś naprawdę dobrego. Mam
nadzieję, że sześć stron oceny nie pójdzie na marne i autorka weźmie sobie ją
do serca.
1/5
Ocena: Brązowa
szarfa (17/50)
Nie wypisywałam błędów, gdyż oceniam blog osoby z
dysleksją.
Raju, jak przeczytałam o tych pierogach, to od razu przypomniałam sobie "Hermionę w zespole". Niezbyt miłe skojarzenie, ale widzę, że blog lepszy.
OdpowiedzUsuńBlog zdecydowanie lepszy, ale jednak mogło być lepiej.
UsuńDopiero teraz znalazłam chwilkę na skomentowanie oceny. Powiem krótko: nie spodziewałam się cudów, ale to mnie przerosło. Czy naprawdę tak bardzo nie widać, że to opowiadanko to jeden wielki żart?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ałtoreczka ocenionego blogaska.
Nie bardzo to widać. Przeczytałam wszystko, ale nigdzie ani wzmianki o prowokacji.
UsuńNapisałaś tyle rozdziałów od tak, dla żartów? To bezsensu, przynajmniej mogłabyś być szczera i podziękować za pracę oceniającej tego bloga. Jeśli traktujesz to jak żart to po co w ogóle zakładałaś bloga.
UsuńNie mogłam się powstrzymać żeby tego nie skomentować.